Inaczej niż dorośli
poprzednia strona

Anna Dębska




Jak myślą dzieci? Czy podobnie jak dorośli, tylko prościej, łatwiej? Pewnie niewiele osób się nad tym zastanawia. Często słyszę stwierdzenia typu: "Moja półtoraroczna córeczka specjalnie na złość upuszcza łyżeczkę przy jedzeniu, gdy się spieszę"; "Tłumaczyłam mnóstwo razy mojemu trzyletniemu synkowi, że przyjdę po niego do przedszkola po południu, a on ciągle płacze i nie chce, żebym go zostawiała". Przypisujemy dzieciom złośliwość, uważamy, że tłumaczenie je uspokoi.

Szwajcarski psycholog i biolog Jean -Piaget (1896-1980) zatrzymał się nad tymi powszechnymi zjawiskami i zaczął uważnie obserwować swoje dzieci, dawać im różne zadania i pytać, jak je rozumieją, jak rozwiążą. Jego obserwacje były tak wnikliwe, że dały podwaliny dla całej teorii rozwoju umysłowego małego człowieka.
Piaget odkrył, że dzieci myślą inaczej niż dorośli. To nie jest tak, że wystarczy mówić krótkimi zdaniami, prostymi słowami i zdrobniale, a one zrozumieją bez problemu nasz przekaz. Myślenie dzieci jest jakościowo inne niż dorosłych. Dzieci, stykając się z nowymi sytuacjami, których dostarcza codzienne życie, zbierają doświadczenia, by po pewnym czasie odkryć, że coś jest takie, jakie jest, np. gdy pokazują obrazek, który narysowały komuś będącemu naprzeciwko, muszą go odwrócić do góry nogami, żeby mógł go dobrze widzieć. Szwajcarski naukowiec stwierdził, że rozwój nie jest zmianą liniową (czyli, że zmienia się tylko ilość, np. dziecko coraz lepiej wyciąga wnioski). Wysunął tezę, że na rozwój składają się cztery stadia - etapy (czyli, że np. dziecko w ogóle nie umie wyciągać wniosków, a z czasem zdobywa tę umiejętność). Według niego poszczególne etapy następują zawsze po sobie i nie da się ich przyspieszyć. Nie wszystkie dzieci rozwijają się w tym samym tempie, ale u każdego przed etapem trzecim musiał być pierwszy i drugi, a po nim czwarty. Czym charakteryzują się te etapy?
Etap pierwszy (od urodzenia do drugiego roku życia) jest związany z poznawaniem świata przez zmysły, które w trakcie tego etapu są doskonalone. Noworodek na początku jedynie rusza na oślep rękami, ale już kilkumiesięczne dziecko wie, że ruszanie czasem wiąże się np. z pojawieniem interesujących dźwięków (dotknięcie grzechotki).

Osiągnięciem tego okresu jest umiejętność odróżniania siebie od otoczenia i poczucie wpływania na rzeczywistość, zmieniania jej. Każdy zapewne widział dwulatka, który krzyczy: "Nie! Nie! Ja sam!" (założę buty, zjem zupę, będę szedł chodnikiem, itp.). Dziecko wie także, że przedmioty i ludzie istnieją niezależnie od tego, czy ono je widzi czy nie. Kończy się zasłanianie rękami buzi i mówienie "nie ma mnie".
Ważne jest, by pozwolić dziecku na ćwiczenie tej nowo zdobytej samodzielności - dzięki temu na całe życie nauczy się, że jego działania zmieniają świat. Chwalmy je, gdy coś zrobiło w pełni samodzielnie i dobrze (np. po zabawie ułożyło zabawki na półce, chociażby to był jedynie odłożony miś, a klocki nadal zostały rozrzucone na podłodze) - dzięki temu nauczy się, że może robić dobre rzeczy, a jego działania są potrzebne i zauważane.
Etap drugi (2-6 rok życia) charakteryzuje się umiejętnością myślenia o świecie i różnych wydarzeniach, gdy się akurat nie dzieją, gdy dziecko ich nie widzi (wcześniej nie było to możliwe, m.in. z powodu nierozwiniętej dostatecznie mowy). Maluch już rozumie, że może być lekarzem, a kawałek sznurka słuchawkami. Dzięki temu może oswoić się z wizytą w przychodni, lepiej zrozumieć, co się tam dzieje, nauczyć się, jak się należy zachować itp. Dziecko samo gra rolę lekarza, bo nie potrafi myśleć jak ktoś inny. Nie rozumie, że inni ludzie, dzieci, myślą inaczej, chcą innych rzeczy niż ono. Czyli jak ja chcę być lekarką, to tak ma być, a ty masz być pacjentem i już. Ciągle naraża je to na nieporozumienia: "Bo ja chcę biegać, a tata nie pozwala, o co chodzi? Przecież ja chcę biegać!" Nasz samodzielny młody człowiek, wciąż ciekawy świata, wie, że rodziców słuchać trzeba, ale nie może pojąć, dlaczego oni nie chcą tego samego co on. Konflikty i błędne przypuszczenia prowadzą w końcu do dalszego rozwoju. Dziecko przestaje się skupiać jedynie na zachowaniach, a uczy się dostrzegać ich sens.
W tym okresie ważne dla dziecka są trzy sposoby poznawania świata i jego zjawisk: zmysły, wyobraźnia i myślenie-rozumowanie. Jeśli rodzice będą ciągle dziecku zabraniali ruszać różne rzeczy, sprawdzać jak działają, to dziecko będzie to robić w wyobraźni po swojemu, co jednoznaczne jest z tym, że będzie to czynić bardzo często fałszywie, np. uzna, że jest winne tego, że jego rodzic pije, bo zawsze wtedy się na nie złości. Ważne, by trzeźwy rodzic rozmawiał z nim o tym, jak rozumie to co się dzieje; żeby pozwalał na zrozumienie tego przez dawanie rzetelnych, prawdziwych i prostych odpowiedzi.
Etap trzeci (6-11 lat) to czas szkolny. Dziecko już na tyle rozwinęło umiejętność myślenia-rozumowania, że jest ono głównym źródłem rozumienia świata i rządzących w nim zasad. Stało się to możliwe dlatego, że umie naraz zwrócić uwagę na kilka aspektów sprawy, co wcześniej było nie możliwe. Umie także przeprowadzić swoje rozumowanie w obie strony: mama chciała, żebym posprzątał zabawki i jest zadowolona - żeby zadowolić mamę, trzeba posprzątać zabawki po zabawie. Dopiero teraz takie odwrócenie myślenia jest niemal w pełni możliwe! Dla nas dorosłych to oczywiste, a dla dziecka to ogromne osiągnięcie rozwojowe.
Na początku tego okresu dziecko do rozumienia świata wybiera widoczne dane zewnętrzne, z czasem zaczyna dostrzegać ukryte motywy i także brać je pod uwagę. Bardzo ważne, by dzieciom pomóc w tym procesie, aby z czasem wiedziały, że napój czy cukierek w atrakcyjnym opakowaniu i całkiem smaczny, może jednocześnie zmieniać ich świadomość i odbierać wolność decydowania o sobie.
Etap ostatni (11 i więcej) - młody człowiek potrafi się w końcu całkiem oderwać od danych spostrzeżeniowych i bazować wyłącznie na opisach słownych. Stawiać hipotezy i dochodzić ich prawdziwości. To czas gdy znacznie poszerza się jego ogólna wiedza o świecie i gdy zaczyna stosować własne środki rozumienia go. Już nie opiera się jedynie na tym, co mówi pani w szkole czy rodzice w domu. Już samo stara się wymyślać własne rozwiązania.

Małe doświadczenie w tym względzie często prowadzi do błędnych wniosków (np. zawsze znajdę czas, nawet po kilkugodzinnej jeździe na rowerze i grze na konsoli). Ciśnie się na usta "A nie mówiłam! Znowu nieodrobiona praca domowa." Odwołujemy się do własnej wiedzy i naszego punktu widzenia spraw, a to czas, gdy dziecko ma ukształtować własną wiedzę i własny punkt widzenia. Może warto zapytać z ciekawością (bez ironii!) "Nie wyszło Ci odrobienie pracy domowej, co zamierzasz w związku z tym? Czy uważasz, że to przyniesie korzystny rezultat?" Teraz to pytania rodzica, a nie odpowiedzi, mogą być pomocne.
Rozwój dziecka to przygoda, żeby dostrzec całe jej piękno i bogactwo trzeba być bardzo uważnym i pozbawionym wyłącznie własnych rozwiązań obserwatorem, podobnie jak twórca tej teorii.




Eleuteria nr 86, 2/2011


początek strony