Być może niektórzy z Państwa wiedzą,
że już od pięćdziesięciu lat pochylam się nad myślami Ojca Świętego,
począwszy od jego pierwszej książki "Miłość i odpowiedzialność".
Przypatrując się temu, co Papież mówi i o czym pisze, uważam, że
w gruncie rzeczy całe nauczanie Ojca Świętego, zarówno przed
jego wyborem na Stolicę Piotrową, jak i dzisiaj, służy jednej rzeczy -
chce on doprowadzić każdego człowieka do zbawienia.
Tajemnicą Jana Pawła II jest to, że rzeczywiście kocha wszystkich ludzi
bez wyjątku i chciałby całą owczarnię doprowadzić do nieba. Nie tylko
chce, ale i działa w tym kierunku, żeby człowiekowi pokazać tę drogę.
Studiując filozofię Ojca Świętego, jej personalistyczne ukierunkowanie,
bardzo łatwo można zauważyć, że daje on wskazówki, co człowiek
ma robić żeby osiągnąć zbawienie, które jest celem każdego
ludzkiego życia.
We wszystkich swoich pismach i wypowiedziach Jan Paweł II uczy przede
wszystkim tego, kim jest człowiek. Na tym opiera się jego
personalistyczna koncepcja. Według Ojca Świętego, problemy człowieka
można rozwiązać wyłącznie przez uświadomienie sobie ludzkiej
genealogii. Jest to genealogia divina, Boże pochodzenie człowieka.
Jeżeli, jako swoje własne przekonanie, przyjmiemy założenie, że
człowiek jest stworzeniem Bożym i to stworzeniem podniesionym do rangi
dziecka, uczynionym na obraz Stwórcy, to wyznacza ono wtedy
kierunek naszych działań. Ojciec Święty podkreśla, że człowiek jest
darem. To pojęcie bardzo często pojawia się w jego wypowiedziach.
Ukazuje on człowieka jako dar dla rodziców, narodu, ludzkości,
dla drugiej osoby. Ale żeby mógł on stać się tym darem, musi być
przede wszystkim wartością. Ta wartość, jakkolwiek potencjalnie tkwiąca
w fakcie podobieństwa do Boga, jest jednak zadana samemu człowiekowi.
Karol Wojtyła, w swojej książce "Osoba i czyn", która analizuje
to, kim jest człowiek, pisze: persona humana in fieri est - osoba
ludzka jest wciąż w stadium stawania się. Właśnie to stawanie się kimś
coraz bardziej jest zadaniem człowieka. Jan Paweł II powtarzał
wielokrotnie do młodych, że mają siebie za zadanie. Ostatnio w Toronto
powiedział młodym - choć to odnosi się także do wszystkich ludzi - że
mają dążyć do ideału, nie zadowalać się miernotą, a jeżeli nikt tego od
nich nie wymaga, to sami od siebie mają wymagać. Otóż człowiek
musi mieć tę świadomość, że ma być po prostu święty, doskonały, ma to
zrealizować, ma tego od siebie wymagać. Żeby mogło tak być człowiek
potrzebuje pomocy, ponieważ przychodzi na świat w stanie słabości,
która musi być ciągle wzmacniana - osoba musi się rozwijać. In
fieri - człowiek jest w stadium stawania się. Jakim? Ojciec Święty
pisze, że takim, jakie są jego czyny. W przywołanej książce Papież
mówi: "jakość czynów przechodzi na sprawcę". Stajesz się
takim, jak twoje czyny. Wypływa stąd problem zwrócenia uwagi na
aktywność, na czyny ludzkie. Ojciec Święty sugeruje każdemu, że
najpierw musi być czyn wewnętrzny. Co to znaczy? Jest to czyn,
który scala osobowość człowieka, będącego istotą złożoną.
Pierwszym zadaniem, o którym pisze Karol Wojtyła, jest
integracja człowieka, scalenie takich elementów jak ciało,
dusza, zmysły, intelekt i cały szereg innych domagających się scalenia,
które muszą być uświadomione i poddane konkretnemu dążeniu.
Integracja następuje przez czyn, nie w bierności. Aktywność wewnętrzna
polega na tym, że masz się stawać coraz bardziej podobnym do Tego, kto
cię stworzył.
Droga człowieka przez życie jawi się jako wysiłek duchowy. Droga - tak
właśnie nazywa życie ludzkie Jan Paweł II. Na pierwszym spotkaniu z
młodzieżą w Paryżu mówił: "pamiętajcie, że życie tutaj na ziemi
jest tylko drogą, niczym więcej tylko drogą do nieba, bo człowiek nie
jest stworzony dla ziemi". Tego właśnie uczył ksiądz, potem biskup
Wojtyła, chodząc z młodymi ludźmi po górach, lasach, tego
nauczał pisząc swoje pisma filozoficzne, a teraz mówi o tym w
swoich listach, w których pokazuje ludziom, że mają świadomie
dążyć do świętości. Nie tylko zaleca to dążenie do świętości, ale
pokazuje je sobą, swoim sposobem życia. Kto miał okazję z bliska
obcować z tym człowiekiem, ten wie, że on nie tylko radzi ale przede
wszystkim pokazuje wartości i wyznaje filozofię optymistyczną, pełną
ufności, że człowiek, który pozna wartość, zwróci się ku
niej. Papież pisze, że wartość poznana budzi w człowieku pragnienie
pójścia za nią. Tu właśnie natrafiamy na koncepcję wolności, o
której, nawet trochę poetycko, mówił już ksiądz prałat.
Karol Wojtyła pisze jednoznacznie, że wolność może przeszkodzić
człowiekowi w dążeniu do świętości, Dlatego wolność nie może być
swobodą; wolność nie jest niezależnością. Wolność ma być niezależnością
od siebie samego i przyjęciem pewnego systemu wartości. Jakie wartości
przyjmujesz? Tu pojawia się konieczność hierarchii wartości, a także
odpowiedzialności jednego człowieka za drugiego. Ponieważ do wartości
trzeba człowieka wychować i pokazać mu je, uwidacznia się rola
rodziców, wychowawców, przywódców,
wszystkich mistrzów, aby została rozpoznana właściwa hierarchia
wartości. Jest to tym bardziej potrzebne, że subiektywne dążenie
człowieka popycha go do uznania za wartość tego, co przyjemne, a nie
tego, co obiektywnie dobre.
Trzeba więc przyjąć pewną hierarchię wartości, pewien system, kodeks
etyczny. Człowiek musi przyjąć normy postępowania i tę konieczność
Ojciec Święty, nie bez powodu, stale ludziom przypomina. Podczas jednej
z pielgrzymek do Polski mówił w każdym miejscu, gdzie się
zatrzymywał, o jednym z przykazań Bożych. Zrobił to w swojej Ojczyźnie
nie dlatego, że właśnie ona nie stosuje się do Dekalogu - cały świat
jest w tej samej sytuacji - ale skorzystał z tej wizyty, żeby
przypomnieć wszystkim ludziom, że trzeba przyjąć normy postępowania, bo
inaczej człowiek się zgubi. Te dziesięć przykazań daje nam sam
Bóg i należy je przyjąć w całości. W Novo millenio ineunte,
dokumencie z 2001 roku, Jan Paweł II pisze wręcz, że wiara ludzka,
człowieka dążącego do świętości, musi być radykalna. Nie można wyjąć
jednego przykazania, zostawiając inne. Ważnych jest dziesięć pełnych
norm dyktowanych przez Boga. Co więcej, ta wiara ma być realistyczna,
czyli potwierdzona czynami, a nie tylko wygłoszona w teorii. Ojciec
Święty przedstawia świadome dążenie do świętości jako plan dla
ludzkości na trzecie tysiąclecie.
Różne są wątki w filozofii obecnego papieża, ale ja chcę się
skupić na tych, które leżą w obrębie moich zainteresowań. Jednym
z obszarów, będącym zagrożeniem dla docelowego dążenia do
świętości, jest cały wielki zakres ludzkich doznań, które ludzie
nazywają miłością, a które stają się klęską ludzkości, bo jest
to miłość niezrozumiana przez ludzi. Jan Paweł II uczy prawdziwej,
pięknej miłości tak, jak uczył młodzież, z którą chodził po
górach. Modlił się wtedy po każdej Mszy świętej: "Matko pięknej
miłości, naucz nas kochać." Pokazuje on miłość taką, jaką zaplanował
dla stworzenia Stwórca. Nie jest to jednak ta obiegowa koncepcja
dzisiejszego świata. Ojciec Święty idzie pod prąd, w którym ten
świat płynie, i niesie taką nowinę, której nie wszyscy są nawet
świadomi. Nie każdy potrafi też przyjąć to, co niesie teologia ciała.
Niedawno w jednej z francuskich gazet ukazał się artykuł dotyczący
nowej książki Simona pt. "Jan Paweł II i seksualność ludzka". Takie
ujęcie tematu stanowi novum dla wielu, którzy nie widzą
bezpośredniego związku miłości z ciałem i nie rozumieją roli ciała w
miłości. Papież pokazuje, że można przeżyć miłość tak, jak ona tego
wymaga, przez integralność człowieka, który jest cielesny.
Wynika stąd bardzo ważna rola ciała, które Ojciec Święty rozumie
jako narzędzie miłości, o ile stanie się ono naczyniem Ducha Świętego.
Cała koncepcja Jana Pawła II w dziedzinie płciowości, którą
trudno tu streszczać szczegółowo, polega na tym, że widzi on w
człowieku możliwość takiego przeżywania miłości ludzkiej, w
które włączony jest cały człowiek, jego ciało i dusza, a jedno
drugiemu nie przeszkadza. Nie ma powodu by ciało stało na przeszkodzie
świętości człowieka, musi ono tylko zostać uświęcone. Papież nie waha
się pisać o świętości ciała, również o świętości ciała kobiety.
Cały szereg dokumentów służy temu, aby pokazać ludzkości jaka ma
być miłość. Otrzymujemy właściwie gotowe rozwiązania, trzeba tylko
podjąć refleksję nad tymi myślami. Ojciec Święty kieruje swe pisma
zarówno do kobiet, jak i do mężczyzn - także do małżonków
i całych rodzin. Jego myśli, które są bardzo syntetyczne, mogą
być przyjęte przez ludzi, którzy zrozumieli cel swojego życia. A
to zatrzymanie się nad koncepcją proponowaną przez Jana Pawła II musi
być świadome. Kiedy przedstawiciel Polski w Papieskiej Radzie do Spraw
Rodziny, bp Piotr Stefanek, dziękował Ojcu Świętemu za list do rodzin,
to ten, przerywając podziękowania, powiedział: "nie dziękujcie, ale
czytajcie". Czytajcie! W pismach Papież zwraca przede wszystkim uwagę
na świadomość tego, że Bóg jest wszędzie, że cały świat jest
zanurzony w Bogu, a miłość wtedy jest prawdziwa, kiedy jest w Nim
zakorzeniona.
Gdy młodzi przychodzili do biskupa Wojtyły i mówili "Wujku, my
się kochamy", to on odpowiadał: "Nie mówcie tak! Mówcie
inaczej. Mówcie: my uczestniczymy w Bożej miłości. Bo jeżeli wy
nie uczestniczycie w Bożej miłości, to to nie jest miłość". Każdy jest
powołany do kochania wszystkich ludzi, ale należy też rozróżniać
płaszczyzny miłości. Jest miłość powszechna, która jest
życzliwością i wyłączna miłość mężczyzny i kobiety. Papież pokazuje
młodym na czym polega miłość na różnych płaszczyznach. W Paryżu,
mówiąc o relacjach między chłopakiem i dziewczyną, podkreślał,
że opierają się one na podziwie i czułości. Podziw to jest wdzięczność
za to, że jesteś takim wspaniałym człowiekiem - bo cóż jest
większego na tej ziemi niż człowiek? A czułość, to bezinteresowny gest
ciała, który nie budzi podniecenia zmysłowego, który jest
życzliwością miłości bliźniego. To jest ta płaszczyzna dla wszystkich
ludzi. Potem pojawia się dodatkowy wymiar, kiedy dochodzi do wybrania,
do decyzji o oddaniu całego życia, daru człowieka - i to ma być miłość
wyłączna. Mężczyzna i kobieta są dla siebie na całe życie. Tu ukazuje
się jedyny sposób realizowania monogamicznego, sakramentalnego
małżeństwa, czyli przymierza z Bogiem. Należy odróżnić prawa
miłości wyłącznej od praw miłości ogólnoludzkiej, w
której nie ma praw małżeńskich. Ciało ma swoje przeznaczenie do
współpracy z Bogiem Stwórcą przez możliwość prokreacji,
ale to uczestniczenie w akcie stworzenia jest przeznaczone wyłącznie
dla ludzi kochających się na całe życie, czyli małżonków
zaprzysiężonych.
Te jasne rozróżnienia pomagają ludziom w rozeznaniu, co jest
dozwolone. Młodzież nieraz pyta jaka jest rola ciała - i widzą ciała
wykorzystywane. Sprzeciwiał się temu Karol Wojtyła. Pisał on: "nie
wolno używać drugiego człowieka!". W książce "Miłość i
odpowiedzialność" zawarł te słowa: "nie wolno używać, ale można się
cieszyć drugim człowiekiem". W swojej nauce o tym, jaki jest człowiek,
jakie są jego zadania, co znaczy jego płciowość, jaka ma być miłość,
Papież próbuje pokazać ludziom to pełne wyzwolenie,
którym jest obcowaniem z Bogiem. Każdy człowiek jest do tego
stworzony, ale nie doświadcza tego, ponieważ jest zniewolony swoją
słabością, będącą skutkiem grzechu pierworodnego. Ojciec Święty nazywa
to "utratą pierwotnej niewinności". Pierwotna niewinność w Raju,
utracona przez grzech, staje się teraz zadaniem. Miłość wtedy jest
niewinna, kiedy jest wypracowana. To już nie dar, a zadanie. Ojciec
Święty pokazuje życie jako zadanie dojścia do świętości, zrealizowania
pięknej miłości i współpracy z Bogiem w dziele stworzenia.
Jan Paweł II jest człowiekiem ogromnej modlitwy, jest zanurzony w
modlitwie, ma stałą świadomość obecności Boga. Jego kontakty z
młodzieżą były niczym innym, jak tylko nauką - to jest zawarte w
dokumentach - "uczcie się modlić!". Co to znaczy? Należy mieć
świadomość obecności Boga w każdej sytuacji, niezależnie od tego co cię
spotyka, od trudności w relacjach z innymi ludźmi, którzy też
nie są święci. Papież uświadamia, że jest to ciągłe przypominanie
sobie: "człowieku, krzywdzisz kogoś, ktoś ciebie krzywdzi, bo nie
jesteś święty ani ty, ani on. Ale możesz być święty". To "możesz być
święty" jest nadzieją, optymizmem Ojca Świętego. Każdy może być święty
z pomocą Tego, który uświęca. Chodzi więc zawsze o osobisty
kontakt człowieka z Bogiem. Jan Paweł II przedstawia Boga jako Osobę.
Nie tylko teorię o istnieniu jakiegoś Stwórcy, ale Osobę,
która ciebie kocha. W świadomości, że jest się kochanym przez
Boga, człowiek odnajduje wyzwolenie i zbawienie - bo nikt go tak nie
kocha, jak Bóg sam. Jeżeli człowiek uwierzy w Miłość Bożą
odzyskuje swoją wartość, poczucie akceptacji. Magdalena z prostytutki
staje się świętą. Ta metanoia, przemiana, jest celem nauczania Jana
Pawła II. Tylko ona gwarantuje ludziom wieczne szczęście.
Jednocześnie Papież nie ukrywa obecności szatana w świecie
współczesnym. Ale to nauczanie wywołuje opór. Gdy po
wizycie w Sanktuarium Świętego Michała Archanioła mówił na temat
szatana, to dziennikarze z pewnym rozczarowaniem pisali, że to
wspaniały filozof, lecz taki naiwny, bo wierzy w szatana. Wiara w
szatana jest wiarą w Boga. Nie można zrozumieć rzeczywistości świata
inaczej, jak tylko jako walkę dobra ze złem. Ta walka jest prowadzona
przez bardzo inteligentne osoby, stosujące niezwykle skuteczne metody.
Kiedy przyglądamy się temu światu, wydaje się oczywiste, że
konsekwentnie jest realizowany program szatana - ducha, który
wybrał zło, wybrał walkę z życiem i z miłością. Człowiek jest na
pierwszym froncie walki. Po której stronie stanie? I tu jest
problem wyboru. Musi on być dokonany, ale w sumieniu dobrze
uformowanym. Ojciec Święty nawołuje po kolei wszystkich
wychowawców - rodziców, nauczycieli, mistrzów,
polityków - zwraca się do wszystkich instytucji z prośbą o
prawidłowe formowanie człowieka. Sumienie musi być prawidłowo
ukształtowane. To jest wielkie zadanie także dla kapłanów,
którzy mają tę moc od Ducha Świętego, że mogą wpływać na ludzi.
Koncepcja Karola Wojtyły jawi się jako jedyna, mogąca dać człowiekowi
szczęście, ponieważ dopiero wtedy człowiek może je odnaleźć, kiedy
odnajdzie swoje miejsce, swoją wartość i akceptację, kiedy znajdzie po
prostu miłość.
W moim pojęciu, a od pięćdziesięciu lat śledzę wszystko co Ojciec
Święty mówi i pisze, przez swoje nauczanie chce on uratować
świętość miłości ludzkiej - ludzi między sobą, a w sposób
szczególny miłości mężczyzny i kobiety. Ma ona być nie tylko
źródłem ich osobistego szczęścia, ale także źródłem życia
ludzkości, która ma trwać. Dopiero wtedy, gdy człowiek odnajdzie
ten wymiar, o który chodzi, wymiar człowieka stworzonego na
obraz Boga, wtedy odnajduje siebie. Stąd wynika ta koncepcja Papieża,
że człowiek przede wszystkim znajdzie rozwiązanie w genealogii. Trzeba
naprawdę przyjąć, że jest się dzieckiem Boga, a z tego wynika
konieczność powrotu do Ojca, który nas stworzył i ten cel musi
być na pierwszym miejscu. Człowiek nie może pójść w innym
kierunku. Jednak ludzie tak czynią i stąd wynika potrzeba ciągłego
nawrócenia, zawrócenia ze źle obranej drogi. Ojciec
Święty mówi do ludzi: "Zbierajcie sobie skarby w niebie. Nie
jest ważne to, co masz, ale to, kim jesteś". A kim ty jesteś człowieku?
Kim jesteś, kim chcesz być - to od ciebie zależy, bo masz życie dane
jako zadanie. Od ciebie zależy czy wybierzesz dobro, czy zło. Czy
pójdziesz za wysiłkiem, który jest konieczny w realizacji
dobra, czy pójdziesz na łatwiznę, która jest przywilejem
realizowania zła - bo zło jest łatwe, dobro jest trudne. Czy jest w nas
akceptacja wysiłku czyli krzyża? Ojciec Święty wciąż do tego nawołuje.
Ale żeby można było realizować taki program dążenia do świętości
konieczna jest pomoc Boga i Jan Paweł II uczy nas modlitwy,
która ma odniesienie na wielu płaszczyznach.
Papież sam bardzo ukochał modlitwę różańcową i zawsze się nią
modlił, czemu zresztą dał wyraz stwarzając i proponując ludziom
dodatkowe Tajemnice Światła. Ale zasadniczo uczy on, że modlitwa jest
świadomością ciągłej obecności Boga tu i teraz. Cokolwiek czynisz jest
przed Bogiem otwarte. To znalazło swój wyraz w jego poezji,
szczególnie w "Tryptyku Rzymskim", który dał ludziom tak
niedawno. Przypomina w nim, że wszystko przed Bogiem jest nagie i
otwarte. Pan Bóg jest wciąż obecny. Jan Paweł II uczył tego i
nadal uczy. Jest to szczególnie widoczne, kiedy obserwuje się
życie Ojca Świętego. Gdy wędrował po górach, czy gdziekolwiek, z
młodzieżą, to wystarczyło po prostu patrzeć, jak on sam żyje. Wszystkie
problemy, poruszane kiedykolwiek na różne tematy, były z jego
strony zawsze pokazaniem, co o danej sprawie myśli Pan Bóg.
Zawsze w świetle Bożej rzeczywistości. Papież chodził po górach
podziwiając je, ale był to podziw nie tyle dla samych gór, ile
dla Stwórcy, który to piękno człowiekowi daje.
Ojciec Święty jest dla mnie takim łącznikiem między człowiekiem, a
Bogiem. Od razu pokazuje, że jest płaszczyzna porozumienia, że
człowiek nie jest daleko od Boga, jest tuż obok, tylko musi to
zrozumieć. Pamiętam dzień szóstego sierpnia cztery lata temu,
kiedy podczas modlitwy Anioł Pański w Castel Gandolfo Ojciec Święty
powiedział bardzo wyraźnie: "Otwórzcie oczy duszy - bo dusza co
innego widzi, niż ciało". Oczy ciała są otwarte na materię,
która jest krzykliwa, oczy duszy patrzą w głąb, poprzez materię
w ducha. "Otwórzcie oczy duszy!"
|
|