Płatny zabójca zabawy i honoru
poprzednia strona

Beata i Mieczysław Kłopotkowie




Beata i Mieczysław Kłopotkowie -
ślub w Ciechanowie, w roku Pańskim 1986

Mietek

Zakochałem się po uszy i pragnąłem się ożenić z Beatką. Przeszkadzała mi jednak myśl o towarzyszącej imprezie, prześmiewczo zwanej weselem. Nie uważałem bowiem, iż garnitur to właściwy strój do zamiatania podłogi. Znałem też 100 lepszych powodów do całowania ukochanej, niż ohydny smak wódki. Wreszcie nie chciałem przez pół wesela być z Beatką jedyną parą na parkiecie. Nagle zabłysła genialna, a zarazem prosta myśl: nie zaprosimy na nasze wesele Płatnego Zabójcy Zabawy i Honoru. Pomysł sprawdził się rewelacyjnie. Na naszym weselu od pierwszego taktu muzyki przez całą noc tłoczno było na parkiecie - z wyjątkiem posiłków, podczas których było gwarno i wesoło. Tańczyła nie tylko młodzież, ale wszystkie pokolenia, w tym nawet niemłode już babcie. Goście wychodzili więcej niż zachwyceni. Zgodnie twierdzili, iż nie wyobrażali sobie, że można tak świetnie się bawić. Mieli powody: piękny lokal, doskonali i kulturalni muzycy (zespół na co dzień grający na dancingach), perfekcyjna oprawa kulinarna, czystość i porządek na stołach. Satysfakcję miała także orkiestra, widząc ukontentowanych ich artyzmem tancerzy. Mieliśmy też mocne akcenty - pierwsze kazanie mego brata, podówczas jeszcze księdza kleryka, a także odczytany podczas mszy ślubnej list z błogosławieństwem od księdza biskupa miejsca z okazji wesela bezalkoholowego. Dwóch duchownych w sutannach to nie był zwykły widok podczas ślubów. A i list pasterski od księdza biskupa nie był chlebem powszednim. Niektóre elementy oprawy naszego ślubu były całkowicie przez nas niezasłużone, tym nie mniej dodawały splendoru - jak nowa, lśniąca, śnieżnobiała posadzka w prezbiterium, modlitwa w kaplicy ozdobionej freskami profesora Zinna, czy piękna słoneczna aura.
Nie obyło się naturalnie bez problemów. Kierownictwo lokalu podejrzewało, że jesteśmy jakimiś karłami reakcji, nieprzychylnie nastawionymi nie tylko do nowej świeckiej tradycji kieliszkowej (promującej - zamiast złotych obrączek - parę kieliszków ze wstążką), ale i tej kartkowej (bez pomocy dobrych ludzi narzeczeni musieliby pościć ze trzy lata, aby zebrać kartki na mięso i wędliny na wesele bezalkoholowe, takie jak nasze). W samej rzeczy, oferta lokalu nie przewidywała menu na wesele bezalkoholowe, toteż oprawę kulinarną zaprojektowała moja mamusia, a teść zajął się zapewnieniem "wkładu mięsnego" wykraczającego poza kartkowe standardy, a także przekonywaniem władz wojewódzkich do przychylnego spojrzenia na organizowanie w państwowym lokalu bezalkoholowej imprezy. Szczęśliwie strona formalna została uregulowana pomyślnie, a kucharki pokazały swe fachowe umiejętności.

Beata

Z perspektywy lat postrzegamy naszą decyzję jako natchnienie Boże, które pozwoliło nam pójść właściwą drogą, mimo iż wówczas nie byliśmy świadomi, np. że episkopat zachęca wiernych, aby przyjęcia z okazji ślubów odbywały się bez alkoholu, nie słyszeliśmy o syndromie FAS (alkoholowym zespole płodowym), który niektórzy mylą z zespołem Downa, ani o wielu innych zagrożeniach fizycznych i psychicznych związanych nie tylko z nadużywaniem alkoholu, ale i z tzw. "umiarkowanym" piciem. Tragedią jest, gdy rodzice patrzą na mniejsze czy większe ułomności swych dzieci, którym są sami winni z powodu swej niewiedzy. Nieraz spotykamy się z opinią, że ta czy tamta osoba wyprawiłaby wesele bezalkoholowe, gdyby wiedziała to wszystko, co wie teraz. My mamy to szczęście, że nie musimy sobie wyrzucać: "mądry Polak po szkodzie". Możemy czwórce dzieci patrzeć prosto w oczy. Dobrze się stało, że "Eleuteria" pisze o weselach bezalkoholowych. Dzięki temu być może wiele osób będzie miało szansę podjęcia racjonalnych decyzji co do własnego wesela.
Po naszym weselu dwukrotnie byliśmy na weselach bezalkoholowych. Za każdym razem potwierdzało się, że stanowią one nową, wyższą jakość, że faktycznie zasługują na miano wesela. Chętnie jeździmy na Ogólnopolskie Spotkania Małżeństw, Które Miały Wesela Bezalkoholowe, bo tu możemy niejako przeżyć jeszcze raz to wydarzenie, jakim było nasze święto.




Eleuteria nr 97, 1/2014


początek strony