Nie ukrywam, że lubiłem alkohol
poprzednia strona

Gabriel




Od 53 lat jestem w małżeństwie z moją najdroższą Marysią. Decyzję o włączeniu się do Krucjaty podjąłem na pierwszej oazie I stopnia w 1985 roku w Dąbrowicy. Nie byliśmy jeszcze z małżonką w Domowym Kościele, ale ten Ruch nam odpowiadał i dlatego wybraliśmy się na rekolekcje. Dziś wiem, że żona modliła się za mnie do Niepokalanej, bo ja byłem bardzo oporny, denerwowałem się za każdym razem, gdy temat podjęcia abstynencji wracał. Jak podkładali mi deklarację Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, to mówiłem: "To nie dla mnie, ja nie mogę". Nie było mi łatwo wyrzec się spotkań towarzyskich, wspólnego picia. Nie ukrywam, że lubiłem alkohol. Jednak z miłości do drugiej osoby tę decyzję przemyślałem i podjąłem się zadań wynikających z bycia w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. Wierzę, że tę decyzję w godzinie miłosierdzia podjąłem pod natchnieniem Ducha Świętego, bo Pan Bóg skruszył moje serce jak św. Pawła pod Damaszkiem. Moja małżonka była z niej bardzo zadowolona, aż mi odpłaciła gorącym całusem i łzami. Nigdy nie żałowałem decyzji i nigdy nie miałem pokus, by wycofać się z podjętej drogi.
Nasze spotkania towarzyskie od tej pory odbywały się bez alkoholu. Na początku były z tym różne kłopoty, ale w końcu rodzina się przyzwyczaiła, że jesteśmy w Krucjacie. Dzięki temu w mojej rodzinie zmniejszyła się ilość wypijanego alkoholu albo wcale nie stawiano go na stół. Pomogło to bardzo zjednoczyć całą rodzinę, bo wreszcie zaczęliśmy spotykać się na trzeźwo. W moim środowisku pracy, w wojsku, było bardzo dużo osób uzależnionych i to też bardzo mnie mobilizowało do abstynencji. Kiedy po rekolekcjach wróciłem do pracy i powiedziałem kolegom, że nie będę już pił alkoholu, nie spotkałem się ze zrozumieniem, jednak z czasem owocem mojej decyzji była zmiana w życiu kilku osób. Mój kolega przestał się upijać. Także mój syn bardzo się cieszył z mojej decyzji. Dziś wiem, że bał się o mnie, bo widział, że dużo piję. Dwa wesela naszych dzieci wyprawiliśmy bez alkoholu. Gdy obchodziliśmy 30-lecie naszego małżeństwa, nasz syn ustawił nas równo koło siebie i powiedział tak: "Jesteśmy z was dumni, że mamy takich rodziców. Trwajcie tak dalej!" - i ze łzami w oczach ucałował nasze ręce.
Ten czas oczywiście jest wymodlony, bo razem z małżonką każdego dnia trwamy na modlitwie, zawierzamy się Panu Bogu. Modlitwa do Ducha Świętego i oddanie się Matce Niepokalanej bardzo nam pomaga i codziennie dziękujemy Panu Bogu za każdy dzień, w którym się budzimy i jesteśmy w małżeństwie, rodzinie, Domowym Kościele i Krucjacie.




Eleuteria nr 90, 2/2012


początek strony