Co to jest choroba alkoholowa
poprzednia strona

Maria Rabsztyn




W tym artykule zajmiemy się problemem alkoholizmu. Na początku chciałabym rozwiać przekonanie Polaków, którzy rozróżniają dwa pojęcia: "pijaka" i "alkoholika". Tylko w Polsce to rozróżnienie funkcjonuje, ba, człowiek, który uważa siebie za pijaka, uważa równocześnie, że jest "lepszy, nie ma problemu alkoholowego, bo jak będzie chciał, to przestanie pić, itp.". To myślenie pozwala mu bezkarnie pić, nękać bliskich i nic z tym nie robić.

Pamiętajmy, że PIJAK TO ALKOHOLIK W PEWNEJ FAZIE PICIA! Nie mamy problemu z piciem tylko wtedy, jeśli: nie pijemy na pusty żołądek, nie pijemy więcej niż jedna, dwie lampki wina, jedno lub dwa piwa podczas całej imprezy, nie pijemy alkoholu na zmartwienia, nigdy nie pijemy samotnie w domu. Proszę sobie odpowiedzieć na poniższe pytania:
  • Czy usiłowałeś kiedykolwiek ograniczać swoje picie?
  • Czy ktokolwiek był na ciebie zły z powodu twojego picia?
  • Czy kiedykolwiek miałeś poczucie winy z powodu picia?
  • Czy kiedykolwiek piłeś na pusty żołądek?
Już jedno "tak" wskazuje na zagrożenie problemem alkoholowym. Osoba pijąca może sama nie doznawać przykrych skutków, ale jeśli już ktoś się w jej środowisku niepokoi, to znaczy, że trzeba się przyjrzeć swojemu piciu. Alkoholizm jest przewrotną chorobą, która polega na tym, że wierzy się, iż nie jest się chorym. I nie ma w tym oszustwa. Każdy pijący tak myśli, opierając się na najsprawniejszych mechanizmach własnego rozumu i intelektualnej argumentacji. Wykorzystuje system zaprzeczeń, kłamstw, racjonalizacji, udawania, uciekania od siebie, nakładania masek mających na celu tylko jedno - uzasadnienie picia. Przez tak stworzony mur mechanizmów obronnych nie przedrze się nikt z zewnątrz, a co gorsza mur ten chroni alkoholika przed nim samym, czyli przed prawdą o sobie!

Na czym polega choroba alkoholowa? Jeśli to choroba, to czy alkoholik powinien czuć się winny, że pije? Jak sobie poradzić z poczuciem krzywdy związanej ze zranieniami doznanymi od osoby pijącej? Jak pomóc alkoholikowi? A co z dziećmi wychowywanymi w domu, gdzie piciu towarzyszy często przemoc fizyczna i psychiczna? Spróbuję na te pytania odpowiedzieć, a na końcu zamieszczę baltimorski test alkoholowy - każdy będzie mógł sam sprawdzić, jak to z nim jest.
Alkohol, w momencie przedostania się do krwi człowieka, przemienia się w aldehyd octowy, który jest czystą trucizną. W mózgu przyczynia się do wytwarzania tzw. TIQ - substancji dającej efekt podobny do działania morfiny. Zdrowy mózg człowieka niepijącego wytwarza endorfiny - zwane hormonami szczęścia - także podobne do morfiny, ale naturalne! Wywołują one przyjemne uczucia zbliżone do euforii. Endorfiny m.in. pozwalają nam przetrwać w trudnych, stresowych, pełnych bólu sytuacjach, pozwalają "pozbierać się" w szoku, po urazach traumatycznych.
Mózg człowieka pijącego zaprzestaje produkcji endorfin, toteż alkoholik pije, by uzyskać TIQ! Chce sobie poprawiać samopoczucie stale, coraz bardziej i... już jest uzależniony. Trzeba dwóch lat stabilizacji i niepicia, by mózg podjął na nowo produkcję "zdrowych" endorfin. A ponieważ mózg pijącego zapamiętuje, jak po alkoholu "było mu dobrze", niepijący alkoholik jest stale narażony na powrót do uzależnienia od TIQ i dlatego leczyć się musi przez całe swoje życie.

Co jeszcze dzieje się z alkoholem we krwi pijącego? Filtrowany przez nerki przemienia się w kwas octowy i jest wydalany z moczem. Żołądek nie trawi alkoholu - przetwarza go wątroba. 33 ml piwa 5-procentowego, lampka wina, 25 g wódki - to 10 g czystego alkoholu. Wątroba walczy z nim aż jedną godzinę! Tempo trzeźwienia jest niezwykle wolne. Po wypiciu setki wódki mężczyzna o wadze około 80 kg musi czekać aż cztery godziny na odtrucie organizmu - oczywiście pod warunkiem, że nie wypije w tym czasie następnej kolejki! Czasem ludzie twierdzą, że gdy podczas picia jedzą, to alkohol mniej szkodzi i szybciej trzeźwieją. Pamiętajmy, że dopóki wątroba nie upora się z przerobieniem trucizny, dotąd proces trawienia w żołądku jest spowolniony. To dlatego często po wypiciu mamy różne dolegliwości żołądkowe. Trzeba pamiętać, że każda ilość alkoholu niszczy wolno - ale skutecznie - narządy wewnętrzne, wpływa na zaburzenia osobowościowe, wywołuje zmiany psychiczne, zmiany w relacjach z ludźmi. Skala i stopień zmian powiększają się, im dłużej i intensywniej pijemy.
Alkoholizm to choroba wielopłaszczyznowa - ktoś jest alkoholikiem nie dlatego, że dużo pije, lecz ktoś pije dużo dlatego, że jest alkoholikiem. Profesor Wiktor Osiatyński w książce pt. "Re-hab" opisuje, jak uświadomił sobie, że pił nie dlatego, że dużo i ciężko pracował, i wobec tego miał "prawo" do picia, ale pracował tak ciężko i dużo dlatego, żeby pić. Nikt z pijących nie chce być alkoholikiem - ludzie wpadają w uzależnienie bezwiednie, długo nie wiedzą, że są alkoholikami. Istotą choroby jest zaprzeczanie jej objawom w miarę wzrastania potrzeby picia. Czynniki podnoszące ryzyko stania się alkoholikiem to:
  • wiek - im młodsza osoba, tym łatwiej wpaść w nałóg;
  • płeć - kobiety uzależniają się szybciej niż mężczyźni i trudniej wychodzą z nałogu;
  • genetyczne skłonności dziedziczone po pijących przodkach do kilku pokoleń wstecz;
  • tzw. mocna głowa - ten kto może pić dużo nie odczuwając przykrych skutków, łatwiej wciągnie się w nieumiarkowane picie i stanie się alkoholikiem;
  • inne uzależnienia, np. od papierosów, narkotyków, hazardu, leków, pożyczek, itp.
A co z poczuciem winy? Alkoholicy nie potrafią sobie z nim poradzić, nie radzą sobie z nim także osoby żyjące z alkoholikami. Bo jak to - on nie jest winien temu co mnie i dzieciom zrobił? - pyta siebie, terapeuty i bliskich niejedna zrozpaczona żona. Otóż choroba zwalnia co najwyżej z poczucia winy, ale nie z odpowiedzialności. To właśnie brak odpowiedzialności za własne czyny syci tę chorobę. Alkoholik, który nie ponosi konsekwencji swoich czynów, brnie w uzależnienie. Wymuszenie na nim odpowiedzialności, czyli ponoszenia konsekwencji picia, może skłonić alkoholika do szukania pomocy, pomoże wziąć odpowiedzialność także za swoją przeszłość - bez tego nie uzyska spokoju sumienia.

Wyróżnia się trzy podstawowe wzorce patologicznego używania alkoholu:
  1. Długie okresy trzeźwości przeplatane zapiciem lub ciągami trwającymi tygodnie i miesiące. Organizm osoby zatrutej alkoholem "odtruwa się" - trwa to czasami krócej, a czasami potrzeba kilku, kilkunastu miesięcy. Osobie pijącej wydaje się, że nie ma problemu, gdyż tak długo może wytrzymać bez alkoholu! W dniu, w którym nastąpi całkowite odtrucie - zapije. Będzie nieco zmieszana tym faktem, ale przeświadczenie, że nie ma problemu rośnie - a wraz z nim rośnie ryzyko uzależnienia.
  2. Regularne, "ciężkie" picie sobotnio-niedzielne.
  3. Regularne, codzienne spożywanie alkoholu.
Wcześniej napisałam, że pijak to alkoholik w pewnej fazie picia. Faz tych jest kilka. Pierwsza, to faza wstępna, ostrzegawcza, w której pijemy alkohol dla ulgi, odprężenia, uspokojenia, gdy nas ośmiela lub pozwala zasnąć. Szukamy okazji do picia lub wręcz je inicjujemy. Zdarza nam się czasem "urywany film" albo stan do niego podobny. Czasem odwrotnie - możemy pić bez objawów upicia się (mocna głowa), pijemy z chciwością, zdarza się, że po kryjomu, a potem po-jawia się poczucie winy. Mamy czasem przerwy w życiorysie i trudności z odtworzeniem zdarzeń. Następują zmiany w zachowaniu, np. unikamy rozmów na temat swojego picia, a za moment reagujemy gniewem lub agresją na sygnały od otoczenia sugerujące ograniczenie picia. Pijemy w samotności, podczas gdy dotąd piliśmy w towarzystwie, pijemy w miejscach, w których nie powinno się tego robić. W tej fazie podejmowane są próby ograniczenia picia.
Druga faza - faza wczesnego uzależnienia - wszystko to, co w poprzedniej fazie + większa koncentracja na alkoholu, picie "klina" oraz wzrost tolerancji na alkohol. Organizm broni się, możemy mieć długie okresy niepicia - na samą myśl, czy widok alkoholu robi się niedobrze. Trzecia, to faza uzależnienia nazywana też fazą krytyczną: do tego co poprzednio dochodzi utrata kontroli nad piciem. Alkoholik nie wie kiedy zacznie pić, ile wypije, jak długo i kiedy skończy. Pojawiają się objawy abstynenckie, stany agresji przeplatane stanami wyrzutów sumienia, wy-znaczanie okresów całkowitej wstrzemięźliwości. Osoba pijąca użala się nad sobą, zaburzeniom ulegają stosunki z ludźmi, pojawiają się kłopoty z pracą, zdrowiem, występują ciągi picia. W ten sposób zaczyna się ostatnia faza - czwarta - faza chroniczna, zwana inaczej przewlekłą. Tu na-stępuje degradacja we wszystkim i ze wszystkimi, obniżenie tolerancji (niewielka dawka alkoholu wywołuje stan upojenia). Gdy pijąca osoba nie zacznie leczenia, kończy się to utratą rodziny, pracy, poważanymi konsekwencjami zdrowotnymi, fizycznymi i psychicznymi, a nawet śmiercią.
Na każdym etapie można zatrzymać proces chorobowy. Odstawienie alkoholu jest zaledwie początkiem zdrowienia. Zachęcam do szukania pomocy - bezpłatnej, bez potrzeby posiadania skierowania do poradni odwykowych, do grup AA. W Polsce jest najlepszy na świecie system pomocy dla alkoholików, a także dla współuzależnionych członków rodzin: dorosłych - w AL-ANON, DDA, dla nastoletnich dzieci osób uzależnionych od alkoholu - w Alateen.

Autorka tekstu jest psychologiem. Pochodzi z Katowic. Od kilku lat prowadzi w Carlsbergu grupę wsparcia dla Dorosłych Dzieci Dysfunkcyjnych.




Eleuteria nr 90, 2/2012


początek strony