Cud przebaczenia
poprzednia strona

ks. Wojciech Żmudziński SJ




Gdy po śmierci pewnego szkockiego lekarza przeglądano jego księgi rachunkowe, znaleziono wiele wpisów przekreślonych czerwonym kolorem, opatrzonych krótkim dopiskiem: "Przebaczono - zbyt biedny, by zapłacić".

Dobra wiadomość dla każdego

Żona zmarłego lekarza zdecydowała odzyskać te pieniądze i założyła w sądzie sprawę przeciw osobom, które nie zapłaciły. Gdy sprawa trafiła na wokandę, sędzia zapytał: Czy to pismo pani męża? Czy to on napisał w tych rubrykach: "Przebaczono - zbyt biedny, by zapłacić"? Żona potwierdziła. Wówczas sędzia odpowiedział: "Nie ma takiego sądu na ziemi, który mógłby odzyskać już raz podarowany dług. Nie ma takiej możliwości, by sąd nakazał oddać pieniądze osobie, przy której mąż napisał własnoręcznie słowo «przebaczono»".
To jest dla nas wszystkich bardzo dobra wiadomość. Bóg nam przebaczył. Przy każdej naszej winie wypisał własną krwią słowa "Przebaczono - zbyt biedny, by zapłacić". Jeśli wina została już raz zmazana, nie ma takiej osoby ani instytucji, która mogłaby to cofnąć. Przebaczenie jest nieodwracalne. Bóg wymazał naszą winę ze swojej pamięci. Jeśli każdy z nas uczyni podobnie względem swoich winowajców, świat będzie piękniejszy, ludzie będą lepsi. Chrystus będzie triumfował, jeśli tylko odpuścimy naszym winowajcom na zawsze.

Przebaczając zmieniamy historię życia

Pewien mąż zwierza się swojemu bratu z trudności w relacjach małżeńskich:
- Za każdym razem, gdy się pokłócimy, bierze ją historia.
- Chyba histeria - prostuje brat.
- Nie, nie histeria, tylko historia. Przypomina sobie różne fakty z dawnych lat i mi je wypomina.
Nieprawdą jest, że to co się stało, nie może już się "odstać". Możemy trwale zmienić historię naszych relacji. Możemy zmienić naszą przyszłość? Tak jak Bóg pisze prosto na krzywych liniach naszego życia, tak i my możemy prostować naszą historię. Możemy ją skutecznie naprawiać. Możemy uzdrowić to, co było kiedyś chore; uświęcić to, co było nieświęte; uszlachetnić koślawe... Póki żyjemy, możemy wiele zmienić, by przykre wspomnienia stały się świadectwem przebaczenia. Gdy z serca przebaczamy, nie wymazujemy faktów, lecz zmieniamy ich sens, odkrywamy ich znaczenie. Nie wracamy do starej interpretacji naszych krzywd. Stają się one okazją do miłowania. Nieraz przez łzy i ciężką pracę nad sobą kochamy naszych "nieprzyjaciół" i zmieniamy bieg historii - w przód i wstecz. Na zawsze.

Przebaczenie jest owocem Ducha Świętego

Wielokrotnie wierni pytali mnie o to, jak przebaczyć, gdy sama myśl o osobie, która ich głęboko zraniła, powoduje skręt kiszek. Zaciskają zęby, a nieraz pięści. Nie są w stanie reagować inaczej. Powraca wewnętrzny ból i niechęć do krzywdziciela nie do przezwyciężenia. Nieraz życzą mu wszystkiego co najgorsze, mimo że chcieliby pragnąć przebaczyć, jak uczy Ewangelia.
"Jak przebaczyć osobie, która mnie skrzywdziła?" - zapytała mnie znowu młoda kobieta na katolickim portalu internetowym. Postanowiłem odpisać:
Serdeczne miłosierdzie, które uzdalnia nas do przebaczenia z serca drugiemu człowiekowi, jest owocem Ducha Świętego, a nie rezultatem naszych wysiłków. Módl się więc o dar Ducha Świętego, a On zaleczy Twoje rany i będziesz w stanie z miłością myśleć o osobie, której teraz jest Ci trudno wybaczyć. Z Twojej strony podjęłaś decyzję o przebaczeniu i to jest najważniejsze, a poranione serce zaleczy Bóg, jeśli się na Niego otworzysz. A wtedy możliwe są cuda, choćby takie, jak poniżej opisany.
Gdy pierwsi misjonarze przybyli do Alberty w Kanadzie, napotkali na wrogość ze strony wodza jednego z indiańskich plemion. Gdy ten zabił ojca jednego z misjonarzy, ów misjonarz wziął ze sobą osiodłanego konia swojego ojca i poszedł do obozu Indian, by zobaczyć się z ich wodzem. Gdy został wpuszczony przed jego oblicze, rzekł:
"Zabiłeś mojego ojca, więc teraz musisz wziąć jego konia i stać się dla mnie ojcem"
Zdruzgotany tymi słowami wódz odpowiedział:
"Mój synu, teraz to ty mnie zabiłeś!"
To co zostało zabite w tej historii, to złość i nienawiść. Relacja wrogości, dzięki przebaczeniu, przemieniła się w przyjazną więź między krzywdzicielem a ofiarą (historia na podstawie Today in the Word, Moody Bible Institute).

Owocem przebaczenia jest zaufanie

Takie cuda są możliwe dzięki Duchowi Świętemu, który mieszka w chrześcijaninie i uzdalnia go do heroicznych gestów. Zabiliśmy Syna Bożego i Bóg przyszedł do nas z propozycją, byśmy Mu syna zastąpili. Doświadczając w głębi naszego serca tak wielkiego przebaczenia, trudno jest nie przebaczyć.
Jest w Afryce taka roślina, którą miejscowi nazywają kwiatem przebaczenia. Gdy się na nią nastąpi, wydziela piękny zapach. To tak, jakby ci przebaczała, zanim jeszcze zdążysz ją przeprosić. Chrystus zachęca każdego chrześcijanina, nie tylko katolickich prezbiterów, by korzystał z mocy odpuszczania grzechów tym, którzy przeciw niemu zawinili, by odpuszczał, zanim winowajca poprosi o przebaczenie.
Dowodem na to, że kochamy osobę, której przebaczyliśmy, jest nasze zaufanie do niej. O słynnym wynalazcy żarówki Tomasie Edisonie mówi się, że gdy po długiej pracy skonstruował pierwszą żarówkę, dał ją swojemu pomocnikowi, by zaniósł ją piętro wyżej. Ten z kolei, niosąc ją po schodach, upuścił i stłukł. Edison pracował kolejną dobę, by skonstruować drugą żarówkę. Gdy była już gotowa, dał ją temu samemu pomocnikowi, by zaniósł ją na górę. Zaufał mu ponownie. Tak powinno wyglądać nasze przebaczenie. Bóg, przebaczając nam, odzyskuje do nas zaufanie.

Ks. Wojciech Żmudziński SJ - jezuita, pedagog i biblista, dyrektor Centrum Arrupe w Gdyni oraz redaktor naczelny kwartalnika "Być dla innych". Kieruje w Gdyni Edukacyjną Kliniką Poradnia Profilaktyki Uzależnień.

Kwartalnik "Być dla innych" zaprasza do dyskusji o dyscyplinie w szkole, w pracy i w życiu codziennym. W wielu adresowanych do nauczycieli tekstach burzy istniejące mity, sugeruje rozwiązania i zachęca do kreatywności. Obok dyscypliny w szkole, zwraca uwagę na jej rolę w życiu duchowym. Czytelnik znajdzie tu także krótkie świadectwa oraz inspirujące artykuły o wychowaniu w starożytnym Egipcie, o przełamywaniu stereotypów, o szacunku w relacjach między nauczycielem a uczniem.




Eleuteria nr 86, 2/2011


początek strony