|
|||
Ewa |
|||
|
|||
Ostatnio byłam na balu z okazji 25-lecia zdania matury. Spotkanie po
latach ze znajomymi było bardzo ciekawe. Dużo rozmawialiśmy,
tańczyliśmy. Dodam tylko, że zabawa była alkoholowa. Podczas balu
miałam ciekawe spotkanie. Okazało się, że jeden z moich kolegów z klasy
(kiedyś także z Oazy) od 1992 roku jest alkoholikiem, ale dopiero od 18
miesięcy jest trzeźwy. Wcześniej podejmował różne próby zerwania z
nałogiem - odtrucia, wszywki - ale dopiero niedawno podjął decyzję, że
naprawdę nie chce pić. Jest w AA. Właściwie nie widzieliśmy się od
czasu matury, ale więź z młodości pozostała i podczas tego balu
spotkaliśmy się na głębszym gruncie, niż zdawkowe rozmowy typu "co u
ciebie". W pewnym momencie powiedział mi, że bardzo chciał przyjść, ale
obawiał się, że może nie dać rady wytrwać w abstynencji. Miał odwagę
przyjść, kiedy dowiedział się, że będę na tym spotkaniu. Mówił też, że
kiedy zobaczył, że jestem, poczuł się pewniej i podbudowało to jego
wewnętrzną siłę. Było to dla mnie chyba pierwsze takie doświadczenie, gdy tak bezpośrednio i namacalnie moja osobista, dobrowolna abstynencja okazała się pomocna drugiemu człowiekowi. Moja radość jest wielka! |
|||
Eleuteria nr 83, 3/2010 |
początek strony |