Troska o rozwój Krucjaty poprzednia strona

Rozmowę z ks. Danielem Trojnarem przeprowadził ks. Krzysztof Mierzejewski




Czy Krucjata Wyzwolenia Człowieka to jedynie abstynencja? Jak troszczyć się o rozwój Krucjaty w swoim środowisku? Odpowiedzi na te pytania udzielił moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie w archidiecezji przemyskiej ks. Daniel Trojnar.

Czy mógłby ksiądz opowiedzieć Czytelnikom o swojej drodze do Krucjaty?

Krucjatę Wyzwolenia Człowieka odkrywałem stopniowo. W trakcie mojej drogi formacji podstawowej, niestety, bardzo mało byliśmy zachęcani do jej podjęcia, jedynie mówiono o niej "przy okazji", ale bynajmniej ja nie czułem, że jest ona tak ważna w charyzmacie naszego Ruchu. Mogę powiedzieć, że prawdziwy jej sens ukazał mi w klasie maturalnej ks. moderator Adam Wąsik. To właśnie jego przekonanie doprowadziło do decyzji wstąpienia w szeregi członków Krucjaty, a dokonało się to po pierwszym roku seminarium duchownego, podczas wakacyjnego dnia wspólnoty w Domaradzu. Dziś z perspektywy czasu widzę, jak wielka to siła w trwaniu przy Chrystusie i mojej nieustannej walce o prawdziwą wolność.

Jak jest postrzegana Krucjata wśród członków Ruchu w archidiecezji przemyskiej? Czy kandydaci na animatorów, małżonkowie chętnie podejmują to dzieło, czy też Krucjata spotyka się z oporem?

Pamiętam taki czas, kiedy był wielki sprzeciw w archidiecezji, wiele ataków na ówczesnego moderatora DFD i na samą diakonię, w której posługiwałem. Każdy zdrowo myślący chrześcijanin wie jednak, że wielkie dzieła rodzą się w bólu. Od kilku lat w formacji w naszej archidiecezji członkostwo w Krucjacie wymagane jest do przyjęcia błogosławieństwa na animatora Ruchu. Zauważam jednak, że Krucjata przyjmowana jest zupełnie inaczej, z większym pokojem i zrozumieniem. Jako moderator diecezjalny staram się podczas formacji animatorów dużo tłumaczyć (nigdy przymuszać) i ukazywać sens tego dzieła. Widzę, że słowa sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego - "Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest w obecnej sytuacji prawdziwym testem weryfikującym dla Ruchu Światło-Życie. Jest sprawdzianem, czy Ruch poważnie traktuje swój najgłębszy charyzmat wyrażony w znaku: Fos-Zoe - Światło-Życie" (Charyzmat i wierność) - stają się życiem, gdyż Krucjata rzeczywiście weryfikuje prawdziwość ich intencji.
Wśród małżonków Domowego Kościoła też bywa różnie ze zrozumieniem Krucjaty, ale często wynika to z niezrozumienia charyzmatu. Jestem przekonany, że dogłębne poznanie naszej duchowości, pomaga również w przyjęciu Krucjaty jako jej istotnej części, a nie traktowania charyzmatu w sposób wybiórczy.
Dzisiaj coraz mocniej zauważam, że Krucjata wyrabia w oazowiczach ducha rycerstwa, który w obecnych czasach jest tak bardzo potrzebny Kościołowi i naszej Ojczyźnie.

Ostatni rok formacyjny był dla archidiecezji przemyskiej czasem peregrynacji krzyża Krucjaty. Kto wpadł na taki pomysł?

Od momentu podjęcia posługi moderatora diecezjalnego zastanawiałem się, jak ożywić ducha modlitwy w Ruchu w naszej archidiecezji. Bardzo często polecałem tę sprawę Bogu na osobistej modlitwie. Nie trzeba było długo czekać. Para Domowego Kościoła odpowiedzialna za diecezjalną diakonię wyzwolenia (A. M. Rzepkowie) wyszła z propozycją utworzenia kopii krzyża Krucjaty. Od razu wiedziałem, że jest to Boża myśl, więc po konsultacjach z moderatorem krajowym taka kopia została wykonana i poświęcona przez ks. abpa J. Michalika, metropolitę przemyskiego podczas szczególnej uroczystości: jubileuszu 60-lecia kapłaństwa i 50-lecia pracy trzeźwościowej wielkiego i niestrudzonego apostoła trzeźwości ks. prałata dra Stanisława Zarycha. Natychmiast też rozpoczęliśmy peregrynację krzyża Krucjaty, połączoną z czuwaniem, która trwała przez dziewięć miesięcy (nowenna), ponieważ tyle właśnie mamy rejonów Ruchu.

Jak czuwania przy krzyżu Krucjaty zostały przyjęte przez oazowiczów?

Byłem zaskoczony przygotowaniem poszczególnych rejonów do naszej diecezjalnej peregrynacji. Najbardziej cieszyłem się przyjęciem krzyża przez wielu kapłanów, którzy po czuwaniach pytali o możliwość zorganizowania podobnej uroczystości w parafiach, w których posługują. W najbliższym roku formacyjnym czekamy na kolejne natchnienia Boże, bo ufamy, że to wielkie dzieło nie może zostać zaprzestane.
Od samego początku w naszej peregrynacji towarzyszyła nam Wspólnota Miłości Miłosiernej z Jarosławia wywodząca się z Odnowy w Duchu Świętym, a co za tym idzie nasze czuwania przybrały charakter modlitwy charyzmatycznej o wyzwolenie. Wiem, że gdzie mocno wieje Duch Święty, tam też wszystkie siły wytęża duch zły. Był taki moment, gdzie krzyż nie został przyjęty - musieliśmy wtedy szukać innego miejsca na modlitwę, było to dla mnie bardzo bolesne, ale też potwierdzało niezadowolenie sił ciemności - zwłaszcza, że stało się to już pod koniec peregrynacji.
Znakiem potwierdzającym konieczność takiej modlitwy były też osoby, które uczestniczyły z miesiąca na miesiąc we wszystkich czuwaniach. Bogu niech będą dzięki!

Czy dostrzega ksiądz już jakieś owoce peregrynacji?

Sama peregrynacja to był już wielki owoc Pielgrzymki Ruchu do Warszawy w 30. rocznicę proklamacji Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Jeśli zaś chodzi o owoce naszej nowenny, to mogę wskazać przede wszystkim na ożywienie ducha modlitwy, głębsze zrozumienie sensu i potrzeby Krucjaty oraz ożywienie ducha diakonii w Ruchu. Wielu ludzi dawało świadectwo o dotknięciu łaski Bożej. Pośrednio też zauważam, że takim owocem modlitwy przy krzyżu, były przeprowadzone w trzech rejonach seminaria odnowy wiary - również czas wielkiej łaski i działania Ducha Świętego. Na owoce przyjdzie na pewno jeszcze czas. Do nas należy podejmowanie Bożych natchnień.

W jaki sposób oazowicze archidiecezji przemyskiej realizują postulat nowej kultury?

Przede wszystkim przez podjęcie Krucjaty, styl ubioru, sposób zachowania, a także styl zabaw. Świetną okazją do promocji i kształtowania postaw nowej kultury jest kurs oazowy dla animatorów. Każdego roku organizujemy również tzw. kursy wodzirejów, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Wielką radością są dla mnie sytuacje, kiedy nasi oazowicze po takim kursie zapraszani są do prowadzenia zabaw nie tylko abstynenckich, przez co mogą pokazać swoją postawą prawdziwy styl chrześcijańskiej zabawy. Każdego roku organizujemy co najmniej trzy bezalkoholowe bale sylwestrowe, na które zapraszamy nie tylko oazowiczów, ale też niezrzeszonych. Widzę, jak patrzą z podziwem na to, że może być świetna zabawa bez kropli alkoholu. W ubiegłym roku również staraliśmy się włączyć czynnie w Podkarpackie Wesele Wesel. Nowa kultura promowana jest również przez uczenie oazowiczów dobrego wykorzystania czasu wolnego: promocja poezji, koncertów muzyki klasycznej czy to w naszym Centrum, czy też poprzez wyjazdy na koncerty do filharmonii lub teatru.

Wiem, że w swojej posłudze moderatora diecezjalnego wielką uwagę zwraca ksiądz na wychowanie oazowiczów do miłości Ojczyzny. Można się spotkać wśród niektórych członków Ruchu z opinią, że podkreślanie patriotyzmu w formacji nie jest aż tak istotne, że ma niejako wypływać z ideału wychowawczego. Czy podziela ksiądz ten pogląd?

Miłość do Ojczyzny jest dla mnie wielką wartością, którą wyniosłem z domu rodzinnego i właśnie z Ruchu Światło-Życie. Wszyscy wiemy, że sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki był wielkim patriotą, a tej postawy nauczył się między innymi w harcerstwie. Zauważamy różne elementy patriotyczne w ideale wychowawczym naszego Ruchu, uczymy się ich, ale w dobie dzisiejszej globalizacji i przekłamań historycznych dokonywanych przez współczesną propagandę, jednym z wyzwań dla oazy jest również promocja wartości patriotycznych. Oczywiście na pierwszym miejscu jest zawsze ewangelizacja, potem prowadzenie do wspólnoty, która przecież osadzona jest w konkretnym kraju, na konkretnej ziemi i w konkretnym narodzie, którego historii powinniśmy być świadomi.

W jaki sposób oazowicze w księdza archidiecezji uczestniczą w formacji patriotycznej?

W ostatnim roku formacyjnym, w ramach spotkania weekendowego uzupełniającego KODA (w naszej Archidiecezji KODA trwa dziesięć dni podczas ferii zimowych, zaś pozostałe pięć dni przeżywamy w formie dwóch spotkań weekendowych) element wieczoru pogodnego na temat patriotyzmu zrealizowaliśmy przez jednodniowy wyjazd do Warszawy. Tam odwiedziliśmy szczególne muzea: Powstania Warszawskiego, błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, modliliśmy się również pod krzyżem na placu Piłsudskiego oraz uczestniczyliśmy w przepięknym koncercie w Filharmonii Narodowej (myślę, że ta praktyka wejdzie na stałe do Szkoły Animatora).
Osobiście zaś, na wszystkich prowadzonych przeze mnie turnusach rekolekcji wakacyjnych - ale i nie tylko -  rozpoczynamy dzień od znaku krzyża, następnie wprowadzamy flagę państwową, wykonujemy śpiew "Bogurodzica" i hymn państwowy. Ponadto zawsze staramy się, by jeden wieczór miał charakter wieczornicy patriotycznej. Ten bardzo ważny dla mnie element troski o Ojczyznę, naszą Matkę, miał również swoje miejsce podczas wspomnianych czuwań przy krzyżu Krucjaty, kiedy modliliśmy się o wyzwolenie dla Polski i Polaków, zwłaszcza z nałogów, zniewolenia kłamstwem i bałwochwalstwem. Organizujemy również z animatorami (może bardziej prywatnie) wyjazdy w czasie świąt narodowych do Krakowa (np. patriotyczne śpiewanie na Rynku), Lwowa, ostatnio do Smoleńska, Katynia, Miednoje, Ostaszkowa czy innych miejsc historycznych, tak aby historia nie była dla nas utopią.
Charyzmat naszego Ruchu to niesamowita głębia, której odkrywanie staje się wspaniałą przygodą. Tego życzę wszystkim członkom Ruchu Światło-Życie. Alleluja!




Eleuteria nr 82, 2/2010


początek strony