Zaufać Bogu do końca poprzednia strona

Jasia i Romek Filipiukowie




Romek: Na pierwszej oazie, na którą pojechaliśmy jako ludzie już dorośli, zaproponowano uczestnikom, aby włączyć się do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Mieliśmy wyrazić to poprzez złożenie deklaracji abstynenckiej. Ponieważ nadużywałem alkoholu, a moja żona i dzieci cierpiały z tego powodu, zacząłem się zastanawiać, czy nie podpisać deklaracji chociażby na rok, że nie będę pił, kupował alkoholu ani częstował nim nikogo.

Był to czas, kiedy wszystko można było załatwić za alkohol. Mieliśmy dużą działkę, którą uprawiał nam człowiek tylko za alkohol. Był on alkoholikiem mieszkającym w chlewie ze zwierzętami. Zacząłem się modlić i pytać Boga, co mam zrobić. Zdecydowałem, że podpiszę deklarację kandydacką na jeden rok bez względu na wszystko. Jasia bardzo się ucieszyła. Ona również podpisała deklarację, aby mnie wspierać. Kiedy dzieci dowiedziały się o tym, były szczęśliwe i szczerze wyznały nam, że kiedy stawialiśmy alkohol na stół, one wychodziły do łazienki i płakały - jako rodziców nas bardzo kochały, ale jako ludzi pijących nas nienawidziły. Było to bolesne wyznanie, które jeszcze bardziej utwierdziło mnie, że dobrze uczyniliśmy i że teraz dołożymy wszelkich starań, aby dzieci nasze nigdy więcej nie cierpiały z powodu alkoholu.

Kiedy wróciliśmy z rekolekcji, udałem się na pole, aby zlecić pracującemu u mnie człowiekowi jakąś pracę. Powiedziałem mu o swojej deklaracji, i że od tego momentu już nie będę mu stawiać alkoholu, tyko płacić. W tego człowieka jakby wstąpił diabeł, zaczął mi wymyślać, że nie jestem mężczyzną, krzyczał na polu bardzo głośno. Nagle umilkł, a po chwili ciszy powiedział, że on by nigdy tego nie uczynił, że podziwia mnie i od tego momentu będzie mi uprawiał ziemię za darmo. Po kilku latach przyjechał do nas, aby podziękować za naszą decyzję abstynencji, gdyż to jemu również pomogło, on również się na nią zdecydował - zbudował sobie dom i jest szczęśliwy. Tak działa Bóg, o ile Mu się zaufa do końca.

Jasia i Romek: Oczywiście za rok na następnej oazie podpisaliśmy deklarację członkowską. Nasz najmłodszy syn wzrastał już w domu gdzie nie piło się alkoholu. Kiedy miał 8 lat, w jednym sklepie spytał: "Mamuś, do czego są te małe naczynka stojące na półce? ", były to kieliszki. Pomyśleliśmy wtedy: jak dobrze, że on w swoim domu nie widział, do czego służą.

Na początku było nam trudno. Wiele osób nie chciało nas odwiedzać, ponieważ u nas nie było alkoholu, ale pojawili się nowi znajomi, szczególnie ze wspólnoty, którzy chcieli żyć podobnie jak my. Był to sprawdzian prawdziwej przyjaźni.

Nasz najstarszy syn, który teraz jest kapłanem, ma podpisaną deklarację członkowską. Włączył się w dzieło KWC będąc po ślubach wieczystych. Kiedy nasz najmłodszy syn miał iść na studia, podczas wakacji uczestniczył w oazie. Byliśmy pełni obawy, myśląc o zetknięciu się jego, jako młodego człowieka, z wielkim światem, pragnęliśmy, aby również on podpisał deklarację KWC, chcieliśmy mu to nawet podpowiedzieć i prosić o to. Ostatecznie stwierdziliśmy, że jest osobą dorosłą i w wolności musi sam podjąć decyzję. Wiedzieliśmy, kiedy to może nastąpić i z niecierpliwością oczekiwaliśmy telefonu. Wieczorem zadzwonił szczęśliwy z powodu swojej decyzji i powiedział: "Witajcie rodzice w klubie, podpisałem deklarację członkowską ".

Jesteśmy szczęśliwi, że ofiarowaliśmy Panu Bogu to niewielkie nasze zaparcie się siebie - tę abstynencję. Nie tylko nasze dzieci, ale i zięć i synowa są również abstynentami. Organizowaliśmy wesela bezalkoholowe. W naszych rodzinach wszystkie przyjęcia odbywają się bez tego trunku i jest zawsze bardzo wesoło. Nasze dorastające wnuki są również w Ruchu Światło-Życie i podpisują deklarację krucjaty dziecięcej. Chcemy przy pomocy Bożej każdego dnia czynić wyprawę do naszego serca, aby wyzwalać się z różnych naszych nałogów i słabości, jak również nieść pomoc innym, którzy o własnych siłach nie mogą się podnieść. Bogu niech będą dzięki za to, co nam uczynił.

Jasia i Romek Filipiukowie z Białej Podlaskiej. W Sakramencie Małżeństwa 40 lat. Troje dzieci, troje wnucząt. W Domowym Kościele są już 26 lat.




Eleuteria nr 80, 4/2009


początek strony