Krzyż Krucjaty w Krakowie Płaszowie poprzednia strona

Diakonia KWC Kraków

Pielgrzymowanie Krzyża Krucjaty w archidiecezji krakowskiej odbyło się w 2007 r.  Na modlitwie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, "aby przeciwstawiać sie wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności" gromadziły się wspólnoty parafialne, a także rodziny w swoich domach. Krzyż nawiedził krakowskie seminarium duchowne gromadząc wokół siebie kleryków przygotowujących się do kapłaństwa, towarzyszył corocznej pielgrzymce Duszpasterstwa Trzeźwości Archidiecezji Krakowskiej do Kalwarii Zebrzydowskiej, a także rekolekcjom ewangelizacyjnym dla alkoholików leczących się na oddziale odwykowym.

W święto Podwyższenia Krzyża Świętego w 2007 roku wokół Krzyża Krucjaty zgromadziła się wspólnota parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie, którą opiekują się księża sercanie. Czuwanie poprzedziło krótkie, ale intensywne przygotowanie. Spotkanie kapłanów posługujących w parafii, ustalenie przebiegu modlitwy, wykonanie plakatów - to tylko niektóre elementy przygotowań. Kulminacyjnym jego momentem była niedziela trzeźwościowa z tematycznym kazaniem, świadectwami trzeźwiejących alkoholików i zaproszeniem wszystkich mieszkańców parafii do czuwania, które odbywało się w dwóch świątyniach - starej zakonnej, która pełni rolę kościoła parafialnego, i w kaplicy, stojącej obok budowanej nowej świątyni. Informacja i plakaty o czuwaniu zostały wcześniej przekazane także do innych wspólnot parafialnych w dekanacie.

Czuwanie rozpoczęło się uroczystym wprowadzeniem Krzyża do świątyni, umieszczeniem go w centralnym miejscu, wcześniej udekorowanym kwiatami, bezpośrednio nad tabernakulum. U stóp krzyża zapłonęły dziesiątki lampek. Eucharystia rozpoczęła trwające kilkadziesiąt godzin czuwanie, w które było zaangażowane wiele wspólnot istniejących w parafii. Szczególne wrażenie zrobiły świadectwa chorych przeżywających swój krzyż w jedności z Chrystusem, a także udział w modlitwie osób głuchoniemych, których duszpasterstwo prowadzą księża sercanie. Do udziału w czuwaniu została również zaproszona diecezjalna diakonia KWC z Krakowa. W niedzielę kończącą czuwanie na modlitwie wokół Krzyża gromadzili się wszyscy parafianie, uczestnicząc w mszach świętych, podczas których odbywały się szczególne modlitwy o wyzwolenie i błogosławieństwo Krzyżem Krucjaty. Również podczas mszy świętych kilkanaście osób złożyło deklaracje przystąpienia do Krucjaty.

Zorganizowane u nas w parafii czuwanie przy Krzyżu Krucjaty, choć zebrało niewielką liczbę osób, było świetnym momentem na zatrzymanie się nad sobą, nad swoim życiem. Chwilą, w której mogliśmy się zastanowić, czy jest coś, co czyni nas niewolnikami, niejednokrotnie samych siebie. Dziś jest wiele rzeczy, które nas zniewalają, uzależniają nasze życie od siebie. To już nie tylko alkohol, palenie tytoniu czy narkotyki. Są to też, może niepowodujące tak szybko szkód zdrowotnych, ale powodujące szkody w naszych relacjach z rodziną i z innymi ludźmi - uzależnienie od telewizji, internetu, komputera, pornografii. Przez to wszystko człowiek zapomina, że istnieje, czasem tak blisko, ktoś drugi, kto nas potrzebuje.

Dzięki świadectwom zaproszonych osób można było dostrzec te problemy, czy to ciężkiej, nieuleczalnej choroby, czy to problemu alkoholu w domu, rozłamu rodziny. Zobaczyć, jak wielka jest wiara tych, którzy są uwikłani w takie problemy oraz wiara bliskich im osób. Jak sam Bóg działa w życiu tych ludzi, właśnie przez bliskich, nawet dając uzdrowienie. Jak ważna jest ofiara z siebie dla drugiego człowieka.

Dawid


Bóg zabiera wiele, by jeszcze więcej dać i przygotować do innego życia. To jedna z myśli, jakie nasunęły mi się w czasie czuwania przy Krzyżu Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Świadectwa osób cierpliwie niosących swój krzyż, a szczególnie krzyż choroby Jana Pawła II, zmusiły mnie do refleksji na temat cierpienia i krzyża.

Ból i cierpienia mają sens, jeśli wszystko, co czynimy, prawdziwie wynika z miłości do Chrystusa. Nie da się wziąć Krzyża naprawdę, jeśli nie bierze się na poważnie Osoby Jezusa Chrystusa i Jego Krzyża. Nie da się nieść krzyża o własnych siłach. Na dłuższą metę prowadzi to tylko do wyczerpania, rozpaczy, bezsilności, osamotnienia i jeszcze większego zniewolenia i cierpienia. Nie jest łatwo krzyż przyjąć i przyjść z nim do stóp Chrystusa.

Krzyż i cierpienie mogą być nam pomocą na drodze zbawienia, jeśli potrafimy je dźwigać, otwierając swe serce na działanie łaski Bożej, na Ducha Świętego. Bo można cierpieć bez sensu, ubolewać nad sobą i swoim życiem, lamentować… tylko po co? Jednak można też oddać to wszystko Chrystusowi, zaufać Mu, powierzyć się Jego opiece i oddać pod Jego kierownictwo swoje życie… wyjść z problemów życiowych zwycięsko!
Oddając Bogu kawałek siebie, zbliżamy się do Niego, do ludzi, stajemy się świadkami. Bo trudno być dla drugiego, dla Boga, będąc uporczywie przywiązanym do osób, przyzwyczajeń, nałogów, cierpienia, bólu...

Nierzadko krzyż, którego doświadczamy znienacka, jest jedynym sposobem, za pomocą którego Bóg otwiera nas na prawdę i piękno otaczającego świata i ludzi. Odwraca od dotychczasowego myślenia, zwraca oczy w przeciwnym kierunku, dzięki czemu dostrzegamy światło, wydarzenia i osoby, które dotąd były zakryte przed nami z powodu zacięcia, zabiegania, głupoty, dumy, pychy, żądzy...

Krzyż przynosi wyzwolenie!!! Dla jednych wyzwolenie z grzechu, z uzależnienia od alkoholu, kultu ciała, internetu, konsumpcji, egoizmu, zabiegania…, dla innych wyzwolenie z pychy, dumy, samowystarczalności, samotności, nienawiści…
Tylko Ty Boże przynosisz wyzwolenie! Z choroby duszy i ciała!!!
"Prawda Was wyzwoli". Krzyż daje wyzwolenie!! Bo na Krzyżu zawisła Prawda… by zwyciężyć!!!
Strach zamyka nas na krzyż, nie pozwala nam go prawdziwie przyjąć i przeżyć z Chrystusem. Oby strach nie zamknął drogi do zbawienia… on ma tylko wielkie oczy!

Paulina

Eleuteria nr 75, 3/2008

początek strony