Byłam zagorzałą przeciwniczką... poprzednia strona

Agnieszka

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Chciałabym się z Wami podzielić świadectwem mego uczestnictwa w KWC.
W tym roku minie 4 lata, odkąd podpisałam deklarację KWC jako członek.
Przyznam się Wam, że na początku mojej bytności w Ruchu nie rozumiałam dzieła, jakim jest właśnie KWC. Byłam jego zagorzałą przeciwniczką. Niepojęte było dla mnie podpisywanie czegokolwiek. Wymyślałam mnóstwo argumentów, które utwierdzały mnie w moim zdaniu. Reszta znajomych również temu wtórowała.
Sama nie wiem, jak zaczęła się ta przemiana. Polegało to chyba na dojrzeniu do tej decyzji, która dla mnie nie była łatwa. Pierwszy raz myślałam o podpisaniu deklaracji członkowskiej na moim II st. oazy. Niestety stchórzyłam. Najwyraźniej tak miało być. Dopiero w rok później na rekolekcjach III st. oazy ponownie zaczęło mnie to dręczyć. Stałam w kościele na Nabożeństwie. Patrzyłam na ten szpaler i nic, stałam. Nie byłam w stanie. Bałam się. Dopiero w pociągu, gdy już wszyscy wracaliśmy do ośrodka, podjęłam na spokojnie decyzję. Następnego dnia wysłałam do Centrum moją deklarację i tak do tej pory trwam.
Nie ukrywam, że nie jest prostym trwanie. Jednak wiem, że jest to częścią mego indywidualnego powołania. Bez tego daru nie byłabym sobą. I z Bożą pomocą idę tą drogą powtarzając codziennie: Niepokalana Matko Kościoła...

Eleuteria nr 71, 3/2007

początek strony