Ruch Światło-Życie wprowadził mnie do Krucjaty poprzednia strona

Justyna

Pan Bóg prowadził mnie ścieżką Krucjaty kandydackiej od mojej pierwszej oazy, czyli od czterech lat. Dziękuję Mu za to, że dał mi siłę, bym nie buntowała się przeciw Jego dziełu i z ochotą do niego przystępowała. Zapewne próby wytrwałości jeszcze nadejdą, lecz wierzę, iż Pan mnie podtrzyma.
 Zawsze najważniejsza była dla mnie intencja. Także w tym roku, podpisując i składając deklarację członkowską, myślałam o bracie mojej mamy, który jest alkoholikiem. Wstępuję bezterminowo do Krucjaty właśnie dla niego, jak również innych zniewolonych. Jednocześnie Bóg zsyła mi silne przekonanie, że nawet jeśli efekty mej ofiary i modlitwy nie będą widoczne, to On przemieni je w dobro na swój sposób - być może ratując duszę mojego wujka od potępienia.
Podczas formacji w Ruchu Światło-Życie Bóg ukazywał mi kolejne aspekty dzieła Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Ważny stał się dla mnie fakt, że przyłączam się do konkretnej wspólnoty "krucjatowiczów", a razem jesteśmy Bogiem silniejsi. Dziś, kiedy mam zostać animatorem, widzę również, że abstynencja od alkoholu i jej świadectwo są istotnymi elementami charyzmatu Ruchu Światło - Życie. Dzięki Panu Bogu zrozumiałam, że abstynencja i modlitwa o trzeźwość to nasza forma radosnej służby dla Kościoła, dla świata. Nie jest to smutny obowiązek narzucony animatorom. Wierzę, że Jezus i Niepokalana pokierują mną na tej drodze. Chwała Panu!

Eleuteria nr 67-68, lipiec-grudzień 2006

początek strony