Czas całowania chleba poprzednia strona

Joanna Hałoń

W piecu zbudowanym przez Ojca od zawsze płonie Ogień. I Chleb rodzi się w nim nieustannie. Wszystkim łaknącym podaje Go Matka - Kościół. Smak Jego równy jest doświadczeniu Miłości i Prawdy...

Obrazu chleba nie przywołuję przypadkowo. Był pierwszym, jaki mi się zarysował z chwilą przekroczenia progu "Golgoty" - ośrodka rekolekcyjnego przy parafii św. Barbary w Tarnobrzegu. Był piątek, 7 listopada 2003 r. Odtąd każdy z tych pięciu dni daremnie tłumaczył nocy, by zechciała nieco poczekać... Tak więc chleb, który już pierwszego wieczoru ujął mnie zapachem i smakiem. I ta swoista

triada stołów,

czyniąca ów święty czas nie tyle moim, twoim, co naszym. Stół Eucharystii, stół wspólnych posiłków, stół obrad.

"Wyzwolenie człowieka polega na przywróceniu mu godności dziecka Bożego. Dokonać się to może tylko w Chrystusie, który jest Prawdą" - skrzętnie zanotowałam słowa katechezy, z lubością wsłuchując się w przywoływane migawki z życia księdza Franciszka Blachnickiego.

"Od niewolnika do Syna,

ku jedności światła i życia,

ku doświadczeniu wyzwolenia i wyzwalania braci." - dopisuję.

"Jezus dał mi wolność. Chętnie o tym opowiem" - deklaruje jeden z siedzących obok uczestników. Siateczka zmarszczek na twarzy nie przysłania śmiejących się oczu. Spostrzegam utrudzone pracą dłonie. Spotkam się z nimi za moment, w małej grupie. Ileż pokory nas, urodzonych później, uczyły owe trzymające Biblię ręce, drżące z każdym odczytywanym na głos Słowem. Spora różnica wieku w ogóle nas nie dzieliła. Pobiegliśmy na kolejne zajęcia, wytykając sobie przekornie, że pośpiech jest czymś najgorszym w sprawach ducha. Ale czyż "wojsko Gedeona" może stać w miejscu?

My po prostu stale

musimy przyśpieszać kroku.

Pracujemy metodą warsztatową. Szukamy możliwie najlepszych rozwiązań, mając na celu nie tyle walkę, co zwycięstwo mocą Krzyża. Wielorakie współczesne zniewolenia są przeciwnikiem nader trudnym: sekularyzacja, konsumpcja, manipulacja, hedonizm, praktyczny materializm. A u korzeni - duchowy głód człowieka i jego zagubienie. Jezusowe słowa "Nie lękajcie się" zapisuję sobie gdzie tylko mogę. Napięcie rośnie, na nabożeństwie wyzwolenia Pan wzywa do wielkich czynów. Poruszone świadectwami serca proszą o łaskę wiary konsekwentnej. O dar Agape Ojca i Syna, by kochać wszystkich bez wyjątku i zawsze jako pierwszy. O wolność życiodajną.

Nadchodzi czas, by podjąć

konkretne zobowiązania,

wszak zadaniem diakonii jest odgruzowywanie Bożej Miłości w człowieku. Krucjata Wyzwolenia Człowieka, dzieło Niepokalanej, to czyn, począwszy od modlitwy, postu, aż po chwycenie choć jednego ludzkiego życia, nim utonie. Po prostu stałe poszerzanie wyobraźni miłosierdzia. Plan zorganizowania parafialnych rekolekcji wyzwolenia absorbuje wszystkich bez reszty.

Kilka godzin później siedzę przyklejona do autokarowego okna. Myśli moje znów kierują się do chleba. - "A jeśli zostaną mi tylko okruszki, czy to wystarczy, by żyć w wolności i wolność głosić"? - pytam. - "A chlebem pachnące ręce?" - Serce przytaknęło.

W pierwszym w diecezji sandomierskiej ORDW (7-11 XI 2003 r.) uczestniczyło 28 osób. Reprezentowany był Tarnobrzeg, Staszów, Nisko, Ostrowiec Świętokrzyski, 4 osoby przyjechały z Krakowa. Słowo głosili: p. Stanisława Orzeł, p. Katarzyna Owczarek i ks. Piotr Kulbacki. Rolę gospodarzy pełniła Diecezjalna Diakonia Wyzwolenia na czele z moderatorem - ks. Arturem Dyjakiem.

Eleuteria nr 56, październik - grudzień 2003

początek strony