Trzeźwy jak Polak! poprzednia strona

Ks. Piotr Kulbacki

Zdecydowanym głosem, który usłyszałem w słuchawce telefonicznej w przerwie zajęć ze studentami "Miesięcznej Szkoły Animatora" w Krościenku, Krystyna dzieliła się ze mną świadectwem owoców życia Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w Chicago. Usłyszałem o nowych członkach, o katechezach i świadectwach Krucjaty podczas pielgrzymki do Merrillville.

O wpólnocie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w Chicago i o poświęceniu Księgi Czynów Wyzwolenia pisaliśmy w "Eleuterii" nr 44 (październik - grudzień 2000 r.). Teraz zapytano, czy nie mógłbym przyjechać do nich z Krzyżem Krucjaty. Okazało się, że Ewelina przeczytała w "Eleuterii" o odbywających się w Polsce czuwaniach przy Krzyżu i zaproponowała, aby takie czuwania odbyć też za oceanem.

Owszem, trzeba udać się w podróż za "wielką wodę" do Rodaków, których losy tam rzuciły. Opatrzność Boża o nich nie zapomniała i tam tęsknota za ziemską ojczyzną rodzi w ich sercach tęsknotę za ojczyzną niebieską. Trzeba pojechać, aby zwiastować dobrą nowinę o wyzwoleniu, które przynosi Chrystus każdemu człowiekowi w każdej jego biedzie. Przez dwa tygodnie będę głosić Ewangelię wyzwolenia. Zaproponowałem jednak, że nie przyjadę z Krzyżem - oryginałem, ale sporządzimy kopię, która już zostanie w Ameryce i przy niej będą się gromadzić na modlitwie szukający wyzwolenia. Sporządziliśmy zatem dokładną kopię na miarę XXI wieku, w wersji cyfrowej, i płyta CD poleciała za ocean. Kolejne telefony od Janusza, lidera wspólnoty "Płomień Ducha" oznajmiały, że kopia ikony Krzyża Krucjaty już jest gotowa.

Zbliżał się koniec lutego. Wieści o nadchodzącej wojnie przeciwko Irakowi, a przede wszystkim pytania bliskich z rodziny, księży, wspólnoty z Kopiej Górki trochę mnie deprymowały. Co będzie w przypadku rozszerzania się konfliktu? Ale główna dewiza Krucjaty brzmi: Nie lękajcie się! I tak we wtorkowy wieczór przed Środą Popielcową przywitał mnie nawrót zimy na pasie startowym chicagowskiego lotniska, zaś w hallu - czekający z bukietem róż animatorzy Krucjaty: Halinka z Januszem, Krysia i Tadeusz.

W czwartek, kiedy już trochę przestawiłem się na czas o 7 godzin późniejszy, odbyło się pierwsze spotkanie animatorów bezpośrednio przygotowujące program. Zmienił się pierwotny projekt uzgodniony z parafią: zrządzeniem Opatrzności Bożej ks. proboszcz Michał, zmartwychwstaniec, który przecież pamięta dobrze Kopią Górkę i ks. Blachnickiego, serdecznie zaprosił na główne spotkania "na Jackowie" - nie do auli, tylko do kościoła, na wieczorne Msze święte, licznie uczęszczane przez wiernych (pierwszy piątek, msza niedzielna w sobotni wieczór, niedziela wieczór).

W pokoju, w którym odbywało się spotkanie modlitewne i narada animatorów, na honorowym miejscu stał przygotowany do poświęcenia Krzyż. Dokładniej, stały... dwa krzyże! - To ile krzyży będzie peregrynować? Chyba jeden wystarczy? - zapytałem. Tak, ale przez nieporozumienie w naświetlarni zrobiono krzyż kilkanaście centymetrów mniejszy, ale już poprawiono, a tego przecież się nie wyrzuci, więc też oprawiliśmy - usłyszałem w odpowiedzi.

Spotkania w parafiach ruszyły w błyskawicznym tempie. Trzy pierwsze wieczory "na Jackowie". Kościół pełen zasłuchanych ludzi ze łzami w oczach. Problem zniewolenia alkoholem, pieniądzem, problemy małżeńskie - jakże są tu dobrze znane. Trzeba tylko odwagi, by dać się prowadzić Jezusowi. Ewangeliści relacjonują, jak do Niego przyszedł kiedyś zdesperowany ojciec z żalem: uczniowie nie potrafili wypędzić złego ducha z jego syna. Zły duch targał nim, rzucał go o ziemię, nawet trudno go było związać. I wtedy Pan Jezus ostro ganiąc swych uczniów, wyjawił tajemnicę drogi do wyzwolenia człowieka: ten rodzaj duchów wypędza się postem i modlitwą. A jeśli jest to zły duch posługujący się alkoholem? Potrzeba postu proporcjonalnego do przeciwnika - postu od alkoholu. Trzeba uwierzyć, że bez alkoholu można żyć, by móc pomóc uzależnionym i dać wzór stylu życia swoim dzieciom.

Warto dać coś z siebie dla swojej rodziny, a może dla kogoś nieznanego osobiście, anonimowego, jak uczynił to św. Maksymilian, patron Krucjaty, oddając dobrowolnie życie, by bliżej nieznany mu człowiek, ojciec rodziny mógł wrócić do żony, do dzieci. Od Ciebie Pan Bóg nie wymaga może męczeństwa krwi, ale zrezygnowania z tego jednego kieliszka, tej jednej puszeczki piwa, w intencji może kogoś bliskiego, a może kogoś nieznanego, żeby ojciec mógł trzeźwy wrócić do swej rodziny, żeby twoje dzieci uczyły się rozwiązywania napięć życiowych bez drinków, aby w Ameryce zaczęto mówić: "Trzeźwy jak Polak".

Zachęcającym znakiem jest działalność wśród młodzieży miejscowych duszpasterzy - wspaniale artystycznie przygotowane Misterium Męki Pańskiej odbyło się akurat po niedzielnym wieczornym nabożeństwie. Chrystus zwycięża na Krzyżu. "Na Jackowie" spotkaliśmy się jeszcze we wtorek na comiesięcznym nabożeństwie Krucjaty, po którym była możliwość rozmów z członkami i kandydatami Krucjaty. Wtedy też usłyszeliśmy świadectwo Juliana. Spotkania wytworzyły taki entuzjazm zarówno w uczestnikach Krucjaty, jak i w miejscowych duszpasterzach, że postanowiono je kontynuować: w każdy piątek wielkiego postu parafialnej Drodze Krzyżowej miała towarzyszyć ikona Krzyża Krucjaty.

Ale w niedzielne południe na przesłanie Ewangelii Wyzwolenia czekała już następna parafia. Podczas "polskiej" mszy św. w Niles serca wielu osób poruszyła postać sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Niektórzy z parafian uczestniczyli w oazach, inni pamiętali go jako mieszkańcy Krościenka. Naszej modlitwie towarzyszył znak ikony Krzyża Krucjaty. Ksiądz Adam, miejscowy duszpasterz, także złożył przed parafianami świadectwo swego związku ze sługą Bożym ks. Franciszkiem Blachnickim oraz swojej przynależności do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Zaraz też w środę odbyło się drugie nabożeństwo Krucjaty w Niles i zaplanowano następne.

W czwartek msza św. Rodziny Radia Maryja: czy jako członkowie tej Rodziny możemy być obojętni na naszych bliskich? Ileż modlitw o wytrzeźwienie osób uzależnionych jest zanoszonych do Maryi na antenie radiowej! Krucjata Wyzwolenia Człowieka w szczególny sposób niesie swe przesłanie poprzez Radio Maryja w audycjach w I soboty miesiąca po godz. 1800 (polskiego czasu); także tu członkowie Rodziny Radia Maryja przez udział w Krucjacie objawiają troskę o bliźnich, a szczególnie o rodaków na obczyźnie. Jak to dobrze, że ks. Zbigniew, redemptorysta wraz z siostrami zmartwychwstankami animuje te zgromadzenia.

W sobotę wieczorem, w kościele św. Ferdynanda - czuwanie młodzieży pod opieką ks. Władysława. Wspaniale przygotowane: Droga Krzyżowa oparta o dialog współczesnego człowieka z Chrystusem dźwigającym krzyż, ciekawa oprawa muzyczna. Wreszcie przed północą msza św., w czasie której zostaje złożonych na ołtarzu Chrystusowej ofiary 5 deklaracji Krucjaty.

Niedziela to msze św. w kościele "na Trójcowie". I tu przesłanie Krucjaty budzi zainteresowanie - wiele osób zabiera ulotki, kupuje książki. Wieczorem czuwanie grupy modlitewnej i spotkanie duszpasterskie ks. Rafała z młodymi. Ileż zapału, trudów, nadziei, radości! Jak bardzo Krucjata jest tu potrzebna! Dobrze, że młodzi ludzie znajdują tu oparcie w Kościele.

I jeszcze msza św. z klerykami, którzy przyjechali z Polski, by w Seminarium im. bpa Abramowicza przygotowywać się do pracy w diecezji chicagowskiej wśród Polaków. Jeszcze tak niedawno w Polsce uczestniczyli w oazach, poznawali charyzmat ks. Franciszka Blachnickiego, charyzmat Oazy Żywego Kościoła owocujący tyloma powołaniami. Mówiłem do nich: Kiedy zostaniecie kapłanami, parafianie będą oczekiwać pomocy duchowej, wsparcia w trudnych sytuacjach, będą szukali kapłanów wspierających sercem Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Jeśli tu będziecie wokół siebie budować żywy Kościół, gromadzić przy Chrystusie młodych i tak jak Jan Paweł II nie będziecie "wahać się zażądać od nich, aby dokonali radykalnego wyboru wiary i życia" (NMI 9), to nie zabraknie powołań spośród Polonii do pracy wśród Polonii.

Tak oto dzięki wstawiennictwu Sługi Bożego, ks. Franciszka Blachnickiego setki osób w Chicago mogło usłyszeć Dobrą Nowinę o Chrystusie, który przyszedł, aby przywrócić wzrok niewidomym, wolność więźniom... To dzięki wezwaniu do posługi wyzwolenia przez post od alkoholu i modlitwę otworzyły się ludzkie serca, by ucząc się nowej wyobraźni miłosierdzia wyciągnąć rękę do zagubionych w życiu nie w poniżającym geście, ale w braterskiej solidarności.

W ten sposób niezależnie od kontynentu, na którym zamieszkujemy, zbliżyły się serca Polaków, by pomagać sobie w zwykłych codziennych problemach - niekoniecznie materialnych, ale również duchowych. Widać zatroskanie spotykanych duszpasterzy o losy Polaków rzuconych w poszukiwaniu chleba na obczyznę. Polski kapłan jak zawsze towarzyszy emigrantom.

Szczególnym znakiem tej solidarności jest dla mnie dom Wspólnoty Anawim przy parafii św. Trójcy, gdzie znaleźli koło ratunkowe ci, którzy pogubili ścieżki na obczyźnie. Przy nich - bezdomnych, alkoholikach - trwają: o. Błażej, franciszkanin, Teresa, Marek i członkowie Krucjaty wywodzący się ze wspólnoty "Płomień Ducha". To tu codziennie przy wspólnym stole siadałem solidarnie z "synami marnotrawnymi". Dobrze, że dom Anawim ich przygarnął.

A co z drugą kopią Krzyża? Przed wyjazdem gorączkowe poszukiwania odpowiedniego opakowania, bo drugi krzyż wspólnota ofiarowała mi, abym go zabrał ze sobą. Wreszcie Józef z Zosią przypomnieli sobie, że już powoli zbierają torby na powrót do Polski, wśród nich jest olbrzymia waliza. Dobrze wiedziałem, gdzie pojadę z tym darem: wszak tylko jedną noc spędzę w Polsce i wyruszę na Białoruś, do Mińska, gdzie w katedrze będą się odbywać rekolekcje Krucjaty.

Tak, "cząstka" Krucjaty z Chicago powędrowała na Wschód. W Mińsku Biskup Cyryl (teraz już w Irkucku) uroczyście poświęcił krzyż, który będzie na stałe w katedrze (odbywają się już przy nim czuwania) i z niej będzie wędrować po Białorusi.

Eleuteria nr 54, kwiecień - czerwiec 2003

początek strony