Jedni drugich brzemiona noście! poprzednia strona

Dorota Seweryn

Kilka lat temu Ojciec Święty Jan Paweł II wybrał 11 lutego na Światowy Dzień Chorego. Co roku w tym dniu wspominamy objawienia Matki Bożej w Lourdes.

W ubiegłym roku spełniło się moje marzenie - pojechałam do Lourdes. Od młodości znałam historię objawienia się Matki Bożej św. Bernadecie. Moje myśli często biegły do tego miejsca, gdzie Maryja w szczególny sposób pomaga ludziom, którzy proszą o różnorakie łaski.

Wzruszający był widok, gdy mimo deszczu ze wszystkich stron na plac przed Bazyliką Matki Bożej wjeżdżały wózki z chorymi, pchane przez wolontariuszy - świeckich, zakonnych, starszych i bardzo młodych. Zastanawiałam się, czyja wiara jest większa: tych chorych, czy tych, którzy z nimi tu przyjechali. Przemieszczali się z jednego miejsca na drugie. Z placu do Bazyliki, z Bazyliki do Groty Objawień, z Groty Objawień do ogromnej podziemnej Bazyliki św. Piusa X, gdzie po nabożeństwie wszyscy chorzy zostali pobłogosławieni Najświętszym Sakramentem.

Patrząc na pielgrzymów, myślałam sobie, jak wielka jest różnica pomiędzy chorobą ciała a chorobą duszy, której przyczyną często są różnorakie uzależnienia, zniewolenia i lęki.

Jedni i drudzy potrzebują pomocy Boskiej i ludzkiej. Ci pierwsi jednak są o wiele szczęśliwsi. Wiedzą, że potrzebują pomocy, że są uzależnieni od drugich - bo nie podniosą się sami z łóżka, nie chodzą, nie mogą się sami ubrać czy umyć albo nawet nie podniosą kubka do ust. Oni pomocy oczekują. Potrafią ją docenić i być za nią wdzięczni.

Chorzy fizycznie, przyjmując pomoc, często wracają do zdrowia lub zgadzając się z krzyżem nieuleczalnej choroby czynią z niej źródło łask dla siebie i innych.

Druga grupa chorych - na duszy, uzależnionych, często przeciwnie: nie uznaje swojej choroby, nie chce się do niej przyznać. Często nie tylko nie chce przyjąć pomocnej dłoni, ale ją wręcz odpycha i tego, który chce stanąć obok, aby pomóc, uważa za wroga.

Chorzy uzależnieni sami sobie nie pomogą i jeśli nie uznają swojej choroby, nie mogą też jej przemienić w dobro. Dlatego są ludźmi najbardziej chorymi z chorych i najbiedniejszymi z biednych.

Czy można im przyjść z pomocą? Tak! To wy - szczęśliwi chorzy - możecie im pomóc. "Zabierzcie" na swój wózek inwalidzki takiego uzależnionego, "weźcie" na swoje bezwładne ręce i "zanieście" w swoich sercach do miejsc cudownych - przed ołtarz Jezusa i Maryi. Ofiarujcie za nich swoje cierpienia i niemoc. Wyproście im łaskę uznania choroby i pragnienia pomocy oraz wyzwolenia. Wtedy znajdą oni drogę do uzdrowienia, a wy - skarb w niebie. I tak wypełnicie polecenie Pana Jezusa: Jedni drugich brzemiona noście (Ga 6, 2), a Światowy Dzień Chorych swym zasięgiem obejmie wszystkich chorych: tych na ciele, i tych na duszy.posób referentom, z bp. dr. Antonim Pacyfikiem Dydyczem - przewodniczącym Zespołu Apostolstwa Trzeźwości przy Konferencji Episkopatu Polski, składamy serdeczne podziękowanie za udział w Sympozjum i wzajemne wzbogacenie doświadczeniami i inspiracjami płynącymi z wielu stron.

Eleuteria nr 53, styczeń - marzec 2003

początek strony