Siecioholizm poprzednia strona

Anna Pełka

Pod koniec lat 70. XX wieku w pewnym czasopimie psychiatrycznym pojawi si artyku o uzalenieniu od komputerów. Zjawisko zostao opisane fachow terminologi, analogiczn do opisów uzalenie i natrctw. By to artyku satyryczny, zamieszczony w kwietniowym, primaaprilisowym numerze periodyku...

Dziś podobne artykuły nie wzbudzają już śmiechu, nawet jeśli nie mają charakteru naukowego. Chociaż siecioholizm nie został sklasyfikowany w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych, ciągle przybywa osób, które nie potrafią kontrolować korzystania z tego osiągnięcia techniki, jakim jest sieć internetowa. Przybywa także ośrodków, gdzie można podjąć terapię. Trzeba tu nadmienić, że podobnie jak w opisywanym we wcześniejszym numerze "Eleuterii" zjawisku telemanii, nie mówi się tu o typowym dla medycyny uzależnieniu, typowej jednostce chorobowej, tak jak ma to miejsce np. przy alkoholizmie, jakkolwiek wielu psychiatrów skłonnych jest zaliczyć siecioholizm do schorzeń z działu zaburzeń nawyków i popędów czy zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Uważa się, że oficjalne sklasyfikowanie tego uzależnienia jest tylko kwestią czasu.

Pamiętam jak kilka lat temu (to był początek 1996 roku) przyszło mi wygłosić pogadankę dla pracowników instytucji, w której pracuję, na temat dobrodziejstw Internetu. Podzieliłam się wtedy ze słuchaczami wyczytaną ciekawostką, że gdzieś za oceanem leczy się uzależnionych od sieci. Wszyscy pokręcili głowami z niedowierzaniem i skwitowali: wiadomo, ta Ameryka! W Polsce rzadko kto był wtedy posiadaczem domowego modemu. W ciągu kilku lat sytuacja uległa radykalnej zmianie. Internet w krótkim czasie stał się dobrem powszechnie (no, prawie) dostępnym. Trudno ocenić, ile osób korzysta z sieci. Rozbieżności są spore: np. według OBOP-u w minionym roku było w Polsce około 4 mln internautów, podczas gdy Cisco (firma sprzedająca sprzęt komputerowy) podaje, że było ich 7 mln. Coraz więcej osób przenosi się z modemów na stałe łącza. Sprzyja to oczywiście wydłużaniu się czasu korzystania z komputera - sprzyja także uzależnieniu. Dzisiaj także w Polsce mamy ośrodki i specjalistów pomagających siecioholikom. Powstają także kluby anonimowych siecioholików (uczestnicy kontaktują się poprzez sieć).

Artykuły, jakie udało mi się na ten temat przeczytać, podają podobne informacje. Autorzy w większości przypadków powołują się na wyniki badań Kimberly Young, psychologa z University of Pittsbourgh (USA). Wyróżnia ona pięć typów tego uzależnienia:

1) erotomanię internetową - oglądanie stron pornograficznych, nawiązywanie kontaktów w celu rozładowania napięcia seksualnego itd.;

2) socjomanię internetową - uzależnienie od sieciowych kontaktów społecznych, np. na IRC, chat, także przez pocztę elektroniczną; wirtualni znajomi stają się atrakcyjniejsi od realnych, następuje także zaburzenie w kontaktach osobistych poza siecią, a nawet zanik komunikacji niewerbalnej;

3) uzależnienie od sieci komputerowej - uzależniony ma potrzebę bycia ciągle "online", (bycia w sieci);

4) przeciążenie informacyjne, czyli przymus pobierania informacji (intensywne surfowanie po stronach www, udział w wielu listach dyskusyjnych itd.);

5) uzależnienie od komputera - uzależniony nie musi "być w sieci", ale chce mieć stale włączony komputer.

Inni wyróżniają ponadto uzależnienie od gier sieciowych i od aukcji internetowych.

Wśród objawów przemawiających za uzależnieniem od komputera można wymienić kilka najbardziej charakterystycznych:

- spędzanie przy komputerze coraz większej ilości czasu kosztem innych dotychczasowych zainteresowań,

- zaniedbywanie obowiązków rodzinnych czy zawodowych (szkolnych) w związku z używaniem komputera,

- pojawianie się konfliktów na tym tle: osoby uzależnione nie lubią, gdy zwraca im się na to uwagę, starają się ten fakt ukryć,

- kłamanie odnośnie ilości czasu spędzonego przy komputerze,

- reagowanie rozdrażnieniem czy nawet agresją w sytuacjach, kiedy korzystanie z internetu jest utrudnione lub niemożliwe.

Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne przeprowadziło na internautach badania. Wynika z nich, że 6% ankietowanych jest od internetu uzależnionych, a jedna trzecia traktuje go jako sposób na ucieczkę od rzeczywistości. W Polsce prowadzi się podobne badania. Wyniki są znacznie bardziej zastraszające, bo wynika z nich, że uzależnionych jest 25-30% użytkowników Internetu. Najbardziej podatni są młodzi mężczyźni korzystający z sieci od kilku miesięcy. Dane mogą jednak nie być miarodajne, ponieważ kwestionariusz umieszczony został na stronie www poświęconej uzależnieniom od sieci, a więc należy przypuszczać, że odpowiedzi udzielały osoby zainteresowane już tą tematyką.

Chociaż wiele osób przyznaje się do utraty kontrolowania "obecności w sieci", jednak tylko nieliczni zgłaszają się po pomoc do specjalisty. Siecioholizm nazywają raczej "słabością" niż nałogiem. W Polsce przybywa jednak miejsc, gdzie mogą uzyskać jakieś wsparcie, zakłada się bowiem, że zjawisko będzie narastało. Terapia nie polega na zaprzestaniu kontaktu ze źródłem zagrożenia, tak jak ma to miejsce w przypadku alkoholizmu - wszak dla wielu osób korzystanie z internetu jest nieodłącznym elementem wykonywania zawodu. Chodzi raczej o to, żeby pozyskać (a raczej odzyskać) umiejętność kontrolowania czasu tak, aby zachować właściwe proporcje dla innych czynności, życia społecznego itd.

Nie podaję tych informacji, aby kogokolwiek straszyć. Nie chodzi mi o to, aby każdy biegł jutro do terapeuty od uzależnień internetowych. Zachęcam jednak do chwili refleksji, do poobserwowania swoich zachowań (zwłaszcza wtedy, gdy mamy regularny dostęp do stałego łącza), do przyjrzenia się swoim znajomym, dzieciom. Może okaże się, że trzeba podjąć jakieś działania?

Co skłoniło mnie do napisania tego artykułu? Nie jestem ani psychologiem, ani psychiatrą, nie zajmuję się zawodowo uzależnieniami. Ale byłam jakieś 6-7 lat temu zniewolona Internetem, a konkretnie pogaduszkami na IRC. Trwało to może kilka miesięcy. Nie miałam jeszcze wtedy modemu w domu, natomiast w pracy było stałe łącze, a ja 1-2 razy w tygodniu przychodziłam do pracy na drugą zmianę i byłam wtedy sama w pokoju. Wyglądało to tak: z niecierpliwością czekałam, aż wyjdą do domu koleżanki, które pracowały na rano, uruchamiałam IRC i już byłam "u siebie". Gdy ktoś mi przeszkodził, np. zadzwonił jakiś klient, czy ktoś wszedł do pokoju, starałam się jak najszybciej mieć go z głowy. Poznawałam mnóstwo ludzi. Z dziesiątek poznawanych osób (zazwyczaj płci przeciwnej) można było wyłowić kilku, którzy wydawali się być sympatyczni, inteligentni, w jakiś sposób atrakcyjni, z którymi warto było kontynuować znajomość. Przyjemnie było z nimi pogawędzić, czasami do mnie dzwonili, czy nawet odwiedzali w pracy (swoje życie pozazawodowe jednak od początku wyraźnie oddzieliłam od tych kontaktów). Od jednego kolegi dostałam kiedyś wielki bukiet czerwonych róż, przyniesiony przez posłańca z kwiaciarni - to z okazji powrotu do pracy po urlopie, gdy byłam kilka dni w Krościenku na ORDJ (Oaza Rekolekcyjna Diakonii Jedności). Moi znajomi z "realu" nie mieli takiej fantazji...

W którymś momencie stwierdziłam: dosyć! Dręczyły mnie wyrzuty sumienia z powodu nieuczciwego spędzania czasu w pracy, ale też odczuwałam znużenie tymi wirtualnymi pogaduszkami, czułam się tak, jakbym prowadziła podwójne życie. Na szczęście nie miałam żadnych problemów z zaprzestaniem "działalności". Przerwałam z dnia na dzień - chyba dzięki temu, że byłam mocno zaangażowana w prawdziwe, niewirtualne życie. Miałam wielu znajomych (jak dobrze być we Wspólnocie), którzy nigdy nie zeszli na drugi plan, nie stali się mniej atrakcyjni od tych wirtualnych.

W moim przypadku przyczyną "ircowania" była chyba próżność, głębszych powodów nie zauważyłam. Ale spędzając czas na IRC, poznałam wiele osób nieszczęśliwych, którzy poza siecią nie prowadzili żadnego życia towarzyskiego, nie mieli żadnych znajomych. IRC wypełniał w ich życiu przestrzeń kontaktów międzyludzkich, pozwalał ich w łatwy sposób dowartościowywać, doświadczyć tego, że jest się lubianym. Jestem przekonana, że liczba tych nieszczęśników ciągle rośnie. Niezależnie więc od tego, czy siecioholizm zostanie sklasyfikowany w rejestrze chorób, czy nie, problemem cywilizacyjnym XXI wieku na pewno pozostanie.

Jeśli ktoś poszukuje więcej wiadomości na temat uzależnienia od sieci, polecam strony:

www.netaddiction.com

www.virtual-addiction.com

www.addictions.co.uk

www.apa.org

Wiele informacji można ponadto uzyskać wpisując w jakąś wyszukiwarkę hasło: "internet addiction" lub "infoholizm".

Eleuteria nr 52, październik - grudzień 2002

początek strony