Kilka myśli o... Krucjacie poprzednia strona

Krzyszof Wojcieszek

Co dziś robi Krucjata?

Po prostu trwa i pozyskuje nowych członków. Trwanie zamiast działania - czy to nie za mało? Otóż żeby trwać w postanowieniach krucjatowych, trzeba stale iść do przodu: decyzja przystąpienia do KWC w warunkach polskich implikuje natychmiast sytuacje wymagające odważnego świadczenia o tej przynależności. Na przykład para narzeczonych idzie do rodziców i oświadcza, że owszem, wesele niebawem, ale bez alkoholu. Łatwo sobie wyobrazić, co dzieje się w dziesiątkach domów zapraszanych gości: jakie dysputy, spory, pochwały lub wyklinania. Takich reakcji społecznych jest wokół każdego członka KWC sporo i tak trwanie zamienia się w działanie.
Z kolei tam, gdzie środowiska KWC są liczniejsze i zwarte, podejmuje się - nieraz na dużą skalę - "prace trzeźwościowe". Czasami są to rekolekcje w kościołach, pomagające w tworzeniu się wspólnot samopomocowych, czasami zabieganie o warunki dla rozwoju AA czy Al-Anon. Czasami w oparciu o aktywność KWC powstają lokalne zwyczaje, jak m.in. pielgrzymka wielkopolska do Lichenia czy łódzka do Łagiewnik. Ludzie KWC działają w samorządach i właśnie to środowisko szczególnie mocno podjęło wezwanie, jakim była nowelizacja ustawy trzeźwościowej z 1993 roku. Wszędzie tam, gdzie znalazł się we władzach samorządowych choć jeden "krucjatowiec", lobby alkoholowe miało ciężkie życie.
Wiele z inicjatyw widocznych i opisywanych na łamach prasy ma źródło w KWC. Podam tu jako przykład pierwsze realizacje interwencji w sklepach alkoholowych: kampania "Chrońmy młodość" miała protoplastę w akcji łódzkiej podjętej kilka lat temu. Ruch ma swoje struktury diecezjalne (stanice), miejsca spotkań, ośrodek profilaktyczno-szkoleniowy.

Czy to jest coś warte?

Takie pytanie pada zazwyczaj w kontekście deklaracji abstynenckiej. Wielu myli ją z propozycją tzw. ślubowań trzeźwości podejmowanych przez alkoholików. Nic z tych rzeczy. Deklaracja przystąpienia do Krucjaty jest bowiem dobrowolna, a abstynencja alkoholika jest wymuszona chorobą.
Na koniec spełnię swój dawny zamiar i wypiszę dla KWC małą laurkę. Laurka jest z powodu nowoczesności myśli i praktyki. Zdumiałem się bowiem, gdy czytając artykuł w "World of Alcohol" w 1993 roku, uzmysłowiłem sobie, że słynne cztery, wiodące strategie profilaktyczne Hansena, których listę ustalił on empirycznie w oparciu o wieloletnie badania - rekonstrukcja norm grupowych, osobiste postanowienie, wiedza o konsekwencjach, wzmocnienie wartości przeciwstawnych piciu - ściśle odpowiada praktyce KWC.
Gdy spojrzymy na spójność programu KWC i zaleceń specjalistów od oceny programów profilaktycznych, zauważymy, że KWC jako ruch spełnia najsurowsze stawiane im wymagania i w istocie jest takim megaprogramem.

Co może osłabiać działanie KWC?

Po pierwsze - elitaryzm rozumiany jako wyjątkowość. Outsiderzy nie są w stanie wpływać skutecznie na społeczność, łatwo ich "rozbroić", przypinając łatkę odmieńców, oszołomów. Jeżeli udział w KWC jest rozumiany jako coś, co wyobcowuje ze społeczności, to może być stracony główny skutek profilaktyczny ruchu. Trzeba różniąc się - być z innymi. Dla wielu członków KWC nie jest to łatwe. Swego rodzaju próżność abstynencka zamkniętego środowiska może całkowicie zniweczyć jego wpływ.
Podobnie zgubne jest jakiekolwiek pomijanie osobistego charakteru decyzji wejścia do KWC, a przecież w warunkach nacisku grupy oazowej coś takiego może się zdarzyć. Można się cieszyć stadem owieczek wchodzących do KWC i nie zauważyć płytkości decyzji.
W ramach wiedzy o konsekwencjach picia zdarza się, że jako argumenty podaje się wiedzę zdezaktualizowaną, przesadzoną, zbyt katastroficzną. Źródłem takiej postawy są przestarzałe formuły zaczerpnięte z arsenału "specjalistów alkohologii", z upodobaniem straszących maluczkich wizjami "równi pochyłej".
Wreszcie, umacniając wartości przeciwstawne piciu, łatwo o czysto werbalne ich uzasadnienie. Tymczasem werbalizm zabija skuteczność tej strategii - bez indywidualnego oczyszczania motywów nie można jej realizować.
W świetle tych uwag, jako pilna ukazuje się potrzeba informowania osób na zewnątrz Krucjaty o jej istocie, zaś samych członków KWC o jej faktycznych źródłach, tak ponadczasowych i tak zarazem nowoczesnych, a tak czasami źle rozumianych.

Fragment z artykułu pt. "Krucjata Wyzwolenia Człowieka", Świat Problemów, Nr 4 (1996), s. 32-34.

Eleuteria nr 42, kwiecień - czerwiec 2000

początek strony