Świadectwa kleryków poprzednia strona

Warto inwestować w KWC

Mój kontakt z KWC zawdzięczam zetknięciu się z Ruchem Światło-Życie półtora roku temu, w 1998 r., na wakacyjnej oazie dla kleryków w Krościenku. Wyjechałem po niej zachwycony Ruchem, ks. Blachnickim i jego dziełem. Opuszczałem rekolekcje z pragnieniem głębszego wejścia w Ruch, poznawania go i kontynuacji w przyszłości. Byłem również zainteresowany Krucjatą, choć nie miałem pełnego przekonania do jej idei.

Kolejnym moim doświadczeniem z KWC była tegoroczna oaza II stopnia, w której brałem udział już nie jako uczestnik, ale "animator" (trzeba uczciwie powiedzieć, że tylko ze względu na to, iż jestem klerykiem, bo tak naprawdę nie miałem odpowiedniego doświadczenia). Podczas tych rekolekcji pojawił się też oczywiście temat Krucjaty (dla mnie temat trudny, bo nie znałem dobrze zasad KWC i nawet nie byłem kandydatem).

Ponadto trzeba dodać, że nie znalazła się chyba też odpowiednio przygotowana osoba, która mogłaby przedstawić klarownie, spokojnie idee KWC, tak by trafiło to do młodzieży. Z tego powodu powstało pewnie zamieszanie, czy nawet niepokój wśród uczestników.

To, co napisałem powyżej, w dużej mierze zmobilizowało mnie do tego, aby wziąć udział w warsztatach dla kleryków. Miałem nadzieję, że zetknę się z solidną i rzetelną wiedzą o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka, a przede wszystkim z pewnego rodzaju świadectwem ze strony osób odpowiedzialnych za Krucjatę.

Moje oczekiwania zostały zaspokojone w stu procentach. Sposób i metoda przekazania informacji, przede wszystkim podanie solidnych motywów, przebieg zajęć (typowo warsztatowych) dostarczyły mi rozjaśnienia i odpowiedzi na wiele pytań. Po warsztatach wyjeżdżałem z przekonaniem, że warto inwestować w KWC.

Chciałbym jeszcze dodać, iż po powrocie z warsztatów postanowiliśmy (wraz z kolegami) podzielić się zdobytą wiedzą. Zostało nam to bardzo szybko umożliwione, nawet na forum ogólnoseminaryjnym.

Początkowo obawialiśmy się, że możemy zostać niezrozumiani, czy wyśmiani, gdy podejmiemy temat Krucjaty. Ku naszemu zdziwieniu ta nasza "reklama KWC" została bardzo dobrze przyjęta. Świadczy to o tym, że temat jest w jakiś sposób bliski każdemu, a sprawa wyzwolenia dotyka każdego...

Diakon Andrzej (Tarnów)


Trzeba nam być posłańcami miłości

Myślę, że dobrze się stało, iż warsztaty te w sposób prawdopodobnie niezamierzony swym czasem połączyły dwa obchodzone w Kościele tygodnie - Tydzień Miłosierdzia i Tydzień Misyjny. Jakże bowiem inaczej trwać we wspólnocie KWC, niż okazując pomoc i solidarność ludziom zniewolonym oraz dając świadectwo wolności ludziom, którzy tej wolności prawdziwie nie zaznali? Tak, trzeba nam być posłańcami Miłości.

Dopiero teraz dostrzegłem fakt możliwości "pozytywnego" trwania w abstynencji. Bezwzględna abstynencja jako jedyny sposób na zatrzymanie rozwoju choroby alkoholowej, czy jako przejaw postu na określony czas w ramach zadośćuczynienia - owszem, bo tak w pierwszym przypadku trzeba, a w drugim wypada. Nigdy mi jednak nie przyszło do głowy, że mogę się zrzec picia alkoholu w imię Miłości. W imię miłości do Boga i w imię miłości do ludzi, którzy przez alkohol gdzieś się w drodze życia pogubili, wreszcie w imię miłości do całej rodziny ludzkiej. Widocznie była potrzeba, bym się znalazł w Krościenku.

Cieszę się, że na warsztatach nas kleryków, jako przyszłych duszpasterzy, było wielu - dzięki czemu mogliśmy się wymienić spostrzeżeniami. Nowe znajomości pewnie też zaowocują ściślejszą współpracą na przyszłość.

Alumn Wojtek (Pelplin)

Eleuteria nr 41, styczeń - marzec 2000

początek strony