Kana Galilejska a abstynencja poprzednia strona

ks. Franciszek Blachnicki

Wśród argumentów, którymi szermuje się przeciw abstynencji, najczęściej powtarza się ten, że Pan Jezus na weselu w Kanie Galilejskiej, gdy gościom zabrakło wina, przemienił wodę w wino.

Któż więc mógłby potępić wino i picie wina?

Czy jest to argument, który w jakikolwiek sposób umniejszałby wartość abstynencji, albo ją nawet potępiał? Ci, którzy tak twierdzą, wykazują, że jeszcze nie rozumieją w ogóle istoty i wartości całkowitej abstynencji. Twierdzenie, że Pan Jezus przez cud przemienienia wody w wino odrzucił abstynencję, równałoby się twierdzeniu, że Pan Jezus przez swą obecność na godach małżeńskich odrzucił i potępił dziewictwo - Pan Jezus uświęcił stan małżeński ale równocześnie wskazał na ideał dziewictwa dobrowolnie z miłości ku Bogu jako na stan doskonalszy od małżeństwa.

Podobnie Pan Jezus swą mocą cudowną przemienił wodę w wino i kazał podać gościom, stwierdzając przez to, że wino samo w sobie nie jest grzechem i złem moralnym. Równocześnie jednak Pan Jezus wskazał na św. Jana - abstynenta, o którym mówił Anioł Gabriel, że Wina i sycery pić nie będzie (Łk 1,5) - i powiedział o nim: Zaprawdę powiadam wam, między narodzonymi z niewiast nie powstał większy nad Jana Chrzciciela (Mt 11,11).

Abstynenci, którzy należycie pojęli ideę abstynencji, nie boją się cudu w Kanie Galilejskiej, nie usiłują tej "kłopotliwej" sceny Ewangelii pokryć milczeniem lub "wybielić" jej jakąś wykrętną argumentacją. Stoją oni odważnie na gruncie prawdy, że wino samo w sobie i picie wina nie jest żadnym złem ani grzechem nawet najmniejszym. Tak mówią do każdego, który pije wino i podobne napoje w sposób godny i umiarkowany: masz prawo do tego, nie jest to zakazane żadnym prawem Bożym czy naturalnym, nie zgrzeszysz przez to.

Ale spełnisz dobry uczynek, będziesz miał zasługę u Boga, jeżeli dobrowolnie wyrzekniesz się tego, złożysz Bogu ofiarę z tego, ofiarę wynagrodzenia z miłości. Gdyby picie alkoholu jako takie było grzechem, abstynencja byłaby nakazem Bożym, nie byłaby nawet żadną zasługą. Abstynencja dobrowolna ma wielką wartość zasługi właśnie dlatego, że picie jako takie nie jest grzechem i nie jest zakazane.

Oczywiście są ludzie, dla których abstynencja zupełna od alkoholu jest nakazem i obowiązkiem w sumieniu. Są to alkoholicy i ludzie zagrożeni chorobą alkoholizmu.

Dla ludzi normalnych i zdrowych abstynencja nie jest jednak obowiązkiem, ale dobrowolną ofiarą podjętą z miłości ku Bogu i bliźniemu.

Przy takim ujęciu - jak śmiesznymi wydają się wszystkie argumenty wysuwane przeciw abstynencji.

Dobrowolna ofiara wyrzeczenia się alkoholu jest szczególnie potrzebna - a w społecznej skali widzenia konieczna - w dzisiejszych czasach, kiedy alkoholizm wzmógł się w zastraszający sposób i przybrał rozmiary klęski społecznej.

Alkoholizm jako klęska społeczna wystąpił na widownię dziejów z chwilą, gdy zaczęto sztuczną, masową i przemysłową produkcję alkoholu. I z tą chwilą zaistniała konieczność i potrzeba ruchu abstynenckiego, zdolnego powstrzymać tę klęskę i przeciwstawić się jej. Tylko przez dobrowolną abstynencję wielu można dojść do umiarkowania wszystkich.

I to z pewnością dziś ten sam Pan Jezus, Który przemienił wodę w wino w Kanie Galilejskiej, błogosławi z radością tym wszystkim, którzy przez ofiarę abstynencji zupełnej pragną wynagrodzić Jego Boskiemu Sercu za niezliczone tak wielkie grzechy pijaństwa.

Przedruk z "Niepokalana Zwycięża" - dodatku do "Gościa Niedzielnego" z dnia 9 lutego 1958 r.

Eleuteria nr 39, lipiec - wrzesień 1999

początek strony