Mamo, jestem w AA! poprzednia strona

Barbara

Chrystus upada pod krzyżem po raz drugi. Ciężkie są nasze grzechy. Powaliły Boga. Bóg czeka na naszą pomoc, czeka, abyśmy odjęli Mu ciężaru niosąc nasze krzyże...

Mój jedyny syn jest alkoholikiem. To nieszczęście doprowadziło mnie do tego, że się nawróciłam. Nawrócenie się dało mi nadzieję, że Bóg wysłucha moich modlitw i zdejmie z niego uzależnienie, uzdrowi go.

Po pewnym czasie zrozumiałam, że ważniejsze jest, żeby się nawrócił, żeby pokochał Pana Jezusa, a trzeźwość za tym przyjdzie. To więc stało się przedmiotem moich modlitw. I znowu dotarło do mnie, że Jacek musi tego chcieć: Pan Bóg go nie może zmusić ani do nawrócenia, ani do trzeźwości, on ma wolną wolę. Ja mogę się tylko modlić, aby stało się coś takiego, żeby Jacek zapragnął trzeźwości i zbliżenia się do Boga. Zdałam sobie też sprawę, ile dobrego stało się dzięki temu, że Jacek jest alkoholikiem: moje nawrócenie, moja praca w diakonii KWC, założenie i prowadzenie świetlicy dla dzieci z rodzin objętych chorobą alkoholową itd. Wtedy podziękowałam Panu Bogu za alkoholizm mojego syna. Podziękowałam, ale w głębi serca czekałam, że kiedyś przestanie pić, że zacznie coś z sobą robić, że zacznie żyć jak "normalny" człowiek. Wreszcie zrozumiałam, że to jest właśnie mój krzyż - syn alkoholik - i ten krzyż ja muszę przyjąć dobrowolnie. Dźwiganie go pomoże Panu Jezusowi. Powiedziałam: "Dobrze, Panie Jezu, jeśli tego chcesz, to się zgadzam, niech on sobie już pije nawet do końca życia". Muszę wyznać, że gdyby położyć na szalce wagi wszystko, co w swoim życiu zrobiłam, a na drugiej szalce tylko to jedno zdanie, to szalka z tym jednym zdaniem byłaby cięższa. Trudno jest pogodzić się matce z chorobą dziecka, jak trudno przyjąć alkoholizm syna.

Pan Bóg jakby tylko na to czekał. Przyjęty krzyż stał się zwycięski. W krótkim czasie potem usłyszałam w słuchawce: "Mamo, jestem w AA!". Pobiegłam do kościoła podziękować, ale już kiedy wracałam, powiedziałam: "Zaprowadziłeś go Panie do AA, a kiedy przyprowadzisz go do Siebie, jak to zrobisz"? I znowu niedługo czekałam, ale tym razem usłyszałam w słuchawce telefonicznej opowieść: "Mamo, jeden kolega z AA zadał mi pytanie, jak to się robi, żeby wierzyć w Boga" Odpowiedziałem mu: Ty wcale nie musisz w niego wierzyć, ty się masz tylko do Niego modlić. Żeby ci było łatwiej, to weź kartkę i wypisz sobie na niej cechy, jakie chcesz, żeby twój Bóg posiadał: np. dobry, sprawiedliwy, żeby ci wybaczał, żeby cię kochał. I módl się do Niego. Opowiedz Mu o sobie, jaki jesteś słaby. Któregoś dnia On ci odpowie, nie wiadomo w jaki sposób, ale odpowie na pewno i wtedy ty w Niego uwierzysz."

Takich rad udziela mój syn, co to oznacza?

Od tej pory rozmawialiśmy także o sprawach wiary i mój syn pomaga mi zrozumieć w sposób prosty to, co dotychczas było dla mnie trudne. Zapytałam tylko: "Czy Twój Bóg ma imię, a jeśli tak, to jakie?" - "Jestem Twoim synem, więc mój Bóg ma imię takie, jak i Twój - jestem przecież ochrzczony".

Świadectwo przy VII stacji Drogi Krzyżowej, Niepokalanów 1997.

Eleuteria nr 38, kwiecień - czerwiec 1999

początek strony