Wesele było kontynuacją Eucharystii poprzednia strona

Antoni i Zofia Kałużni z Poznania

Podpisałam Krucjatę wraz z mężem w czasie rekolekcji oazowych Domowego Kościoła w lipcu 1994 r. Mamy pięcioro dzieci. W dniu 15 kwietnia 1997 r. odbył się ślub naszego syna Marka z Honoratą, którzy trwają we wspólnocie neokatechumenatu. Ku naszej radości młodzi zdecydowali o weselu bezalkoholowym i o uszanowanie tej decyzji poprosili gości na wysłanych do nich zaproszeniach.

W przygotowanie uroczystości włączyła się cała wspólnota modlitewna. Najważniejsza była liturgia Mszy św. Od samego początku panowała atmosfera radości i entuzjazmu. Zespół zaśpiewał "Pieśń nad pieśniami". Grano na organach, fletach, gitarach, skrzypcach i bębnie. Czytania poprzedzone były dobrze przygotowanym komentarzem ukazującym Pismo święte jako księgę żywego Słowa, pełnego drogowskazów dla człowieka. Kolejne osoby przybliżały nam treść wybranych czytań mówiących o wzajemnej miłości. Wprowadzenie to nie było skierowane jedynie do młodej pary, ale również do wszystkich gości. Każdy został umocniony. Główny celebrans zwrócił się do zaproszonych słowami: "Błogosławieni wezwani na ucztę Godów Baranka" (Ap 19,9). Radość udzieliła się wszystkim obecnym.

Wesele było kontynuacją Eucharystii. Sala przyozdobiona została cytatami biblijnymi i rysunkami dzieci. Przy wspólnym stole wypiliśmy toast sokiem owocowym.

O północy młodzi małżonkowie zwrócili się ze szczególnym podziękowaniem do rodziców. Wszyscy bawili się razem. Muzyka odpowiadała starszym i młodszym. Młodzież zapraszała gości do tańca w dużym kole dookoła sali. Jako, że przeznaczono osobny pokój dla karmiących matek były również z nami rodziny z dziećmi. Zauważyliśmy, że na sali nie palono papierosów, choć nikt o to nie prosił.

Myślę, że w czasie tej pięknej uroczystości spełniły się życzenia matki panny młodej wypowiedziane w czasie błogosławieństwa w domu: "żeby na tych godach nie zabrakło Maryi".

Pan wskazał mi kierunek działania...

Danuta i Krzysztof Mizerowie z Radomia

początek strony

W czasie dwudniowych warsztatów KWC w Krościenku nad Dunajcem, które przeżyliśmy wspólnie w dniach 27-29 listopada w 40 osobowej wspólnocie, przekonałem się, że krucjata wchodzi na coraz wspanialsze płaszczyzny działania i osiąga bardzo dobre wyniki. Gabaryty tej płaszczyzny wytyczają następujące miasta: Kraków, Gdańsk oraz Zielona Góra i Lublin. A punktami tworzącymi tzw. siatkę są miasta: Tarnów, Bielsko Biała, Nowy Sącz, Radom, Wrocław, Dębica, Bełchatów, Sandomierz oraz Łódź. Na tej olbrzymiej płaszczyźnie jest wielu wspaniałych ludzi w różnym wieku, którzy nie zakopują swoich talentów w ziemi, lecz bardzo umiejętnie wykorzystują je pracując owocnie w winnicy pańskiej pod czujnym okiem moderatora krajowego ks. Piotra i jego asystentki Kasi z Krościenka, w których obliczach dostrzegłem tyle miłości, odpowiedzialności i zaangażowania, że jestem spokojny o dalszy los KWC w Polsce. Mnie również na sobotniej adoracji o godzinie dwudziestej Pan wskazał kierunek działania. Była to cicha adoracja, a Jezus Chrystus był tak blisko mnie i przytulił do swojego serca. Po adoracji modliliśmy się w ośrodku rekolekcyjnym przy ul. Jagiellońskiej w naszym pokoju wraz z Krysią, Basią, Zosią, Józkiem i Zbyszkiem z Bełchatowa oraz ubogacaliśmy się swoimi świadectwami do godziny 24. W takiej scenerii powitaliśmy Adwent A.D. 1998. Po powrocie do Radomia za pośrednictwem diecezjalnego radia "Ave" dowiedziałem się, że na zabawie andrzejkowej w Radomiu na ul. Czarnoleskiej bawiło się 700 młodych ludzi. Ten bal to również owoc KWC diecezji radomskiej, który dojrzał dzięki pracy naszego niestrudzonego moderatora ks. Romana Adamczyka.
W I tygodniu Adwentu A.D. 1998

Eleuteria nr 37, styczeń - marzec 1999

początek strony